Nowy numer 17/2024 Archiwum

Równoległe „pieniądze”. Czy Włosi wkrótce zapłacą nimi za bilet na pociąg?

Włosi do dzisiaj nie wyszli z kryzysu, rozpoczętego w 2008 r. Czy nowe pomysły włoskiego rządu pozwolą rozpędzić się włoskiej gospodarce, czy wręcz przeciwnie, doprowadzą do ostatecznej katastrofy?

Od kiedy w Rzymie do władzy doszła koalicja Ligii i Sojuszu 5 Gwiazd, pojawiają się coraz to nowe napięcia między Włochami a Komisją Europejską. Nowy włoski rząd rozpoczął politykę mocnego zaangażowania państwa w walkę ze skutkami kryzysu gospodarczego. Komisji nie podobają się jednak koszty tej polityki. Aby znieść lub obejść ograniczenia stawiane przez Brukselę, pojawiają się we Włoszech coraz to nowe pomysły. Ostatnim jest stworzenie specyficznych obligacji skarbowych, które mogłyby się stać alternatywną walutą.

Zapłacimy panu w „minibotach”

Wyobraźmy sobie, że budujemy dla państwa (w tym wypadku włoskiego) most. Ale zapłatę otrzymamy nie w euro, ale w „specyficznych obligacjach skarbowych”. Takimi papierami emitowanymi przez włoski rząd będziemy mogli zapłacić podatek. A gdybyśmy chcieli „specyficznymi obligacjami skarbowymi” zapłacić pracownikom, będą mogli oni zapłacić nimi za wodę w kranie, za wywóz śmieci a nawet za bilet kolejowy. O pomyśle włoskiego rządu, nazwanym „minibot” treasury notes, pisze "Daily Telepgraph".

Dlaczego w ogóle włoski rząd wpadł na pomysł „minibotów”? Chodzi o reguły fiskalne Unii Europejskiej. Uczestnictwo w strefie euro wiążę się z szeregiem ograniczeń w polityce fiskalnej. Nie można np. przekraczać odpowiednich poziomów deficytów. Ale włoski rząd chce właśnie szeroko zakrojonymi inwestycjami państwa i szeroko zakrojoną obniżką podatków, walczyć z kryzysem i wysokim bezrobociem. Skorzystanie z „minibotów” pozwoliłoby mu na ominięcie europejskich restrykcji finansowych.

Pieniądz „równoległy”

Problem z „minibotem” polega na tym, że mógłby on stać się walutą równoległą wobec euro. Dla wielu włoskich polityków nie jest to problem. Uczestnictwo w strefie euro jest często krytykowane. Wspólna waluta ma według sporej grupy Włochów ograniczać ich swobodę w polityce gospodarczej i być odpowiedzialną za przedłużający się kryzys. Samo wyjście ze strefy Euro byłoby jednak operacją niezwykle trudną, pociągająca za sobą szereg trudności gospodarczych. „Równoległa” waluta miałaby być lepszym rozwiązaniem włoskich problemów z euro.

Nie jest jednak pewne, czy zamiast rozwiązywać włoskie problemy, „równoległa” waluta nie napyta Włochom problemów nowych. Już teraz zaczęła spadać rentowność obligacji. Oznacza to, że włoski rząd pożycza pieniądza na coraz wyższy procent. Kiedy na pomysły „równoległej” waluty zareagują firmy ratingowe, Włochy mogą wpaść w spirale długu. Na działania Włochów mogłyby zareagować też instytucje europejskie, obawiające się o rozprzestrzenianie włoskiego kryzysu, które mogłyby ograniczyć wsparcie finansowe dla Włoch.

Konflikt starszy niż myślimy

Może wydawać się, że konflikt pomiędzy Rzymem a Brukselą jest konfliktem pomiędzy „populistami” szastającymi publicznymi pieniędzmi a „technokratami”, nie widzącymi spoza tabelek z cyferkami zwykłego człowieka. Jednak prawda jest dużo ciekawsza. W sporze na linii Włochy-Komisja Europejska można dostrzec elementy, które są obecne w sporach między ekonomistami, od kiedy ci zdecydowali się mocno zaangażować w politykę państw.

Instytucje Unii Europejskiej, przede wszystkim Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny, trzymają się względnie mocno liberalnych zasad w polityce gospodarczej. W ryzach trzymana jest inflacja w strefie euro, a państwa strefy są naciskane (w różnym stopniu) na utrzymywanie dyscypliny finansowej. Włoski rząd zdaje się zaś odwoływać do interwencjonistycznych teorii ekonomii, starając się wysokimi wydatkami i własnym zaangażowaniem w procesy gospodarcze, pobudzić wzrost PKB.

Kto wygra w starciu włosko-europejskim? Trudno jest sądzić, aby udało się we Włoszech wprowadzić „równoległą” walutę, która ułatwiłaby realizację celów włoskiego rządu. Ale ten rząd, czując poparcie społeczne, będzie szukał nowych sposobów na realizację swoich ambitnych planów gospodarczych. Włosi będą zapewne szukali swojej szansy w zmieniających się układach politycznych na szczytach europejskich instytucji. Sprzyja im powolny przełom w wśród ekonomistów. Kryzys z 2008 r. podmył wiarę w rozwiązania liberalne. Brak skuteczności dotychczasowej polityki, m.in. we Włoszech, może skłonić gospodarcze elity do zmiany myślenia o polityce państwa. I nie byłby to pierwszy taki przypadek w historii.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka