Będą tak „jednoczyć Europę”, aż ją zupełnie podzielą.
Nie ustają starania o utworzenie armii europejskiej. Kanclerz Angela Merkel powiedziała o tym otwarcie, potwierdził to Manfred Weber (główny kandydat na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej), a urzędnicy Komisji mówią jeszcze więcej. Komisja Europejska wybrana w tym roku ma powołanie wojska europejskiego przygotować, a kolejna – uruchomić je. Ale, jak mówi profesor Julian Lindley-French, „nie ma europejskiej armii bez europejskiego rządu”. Gdy zacznie się ją tworzyć, sama w sobie stanie się argumentem dla zaboru przez władze Unii Europejskiej kolejnych kompetencji państw narodowych. Co więcej, w poszczególnych krajach stanie się argumentem za „niedublowaniem” wydatków obronnych, więc za ich zmniejszeniem i stopniową likwidacją narodowych sił zbrojnych. Na koniec atrybuty państwa będzie miała jedynie Unia, państwom pozostanie tylko nazwa.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.