Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wspólna droga

W trakcie pewnej kuluarowej rozmowy przed oficjalną uroczystością pewnej Okręgowej Rady Adwokackiej jeden z ważnych gości podszedł do biskupa i powiedział mu tak: „Ekscelencjo, gdybyśmy w procesie Chrystusa wzięli udział my – adwokaci – to z całą pewnością proces ten zakończyłby się inaczej”. Odpowiedź była natychmiastowa i brzmiała następująco: „No tak, ale dzięki temu, że nie skończył się inaczej, było potem zmartwychwstanie”. Mecenas pokiwał głową ze zrozumieniem i ruszył, by rozpocząć swoje oficjalne przemówienie. Dobre, nawet bardzo dobre, wypełnione troską zarówno o kondycję polskiej adwokatury, jak i o morale narodu. Zakończył je następująco: „Wiem, że gdybyśmy przy procesie Chrystusa byli my – adwokaci – to proces ten, choć nie zakończyłby się inaczej, jednak umocniłby nas moralnie. No, ale za to było zmartwychwstanie. Trudno”. Część duchownych, i nie tylko, roześmiała się. Bo i było z czego. Nie cytuję tych słów, by zdyskredytować mówcę, skądinąd elokwentnego erudytę, mądrego człowieka. Przywołuję je po to, by podkreślić, iż nawet chroniąc te same wartości, broniąc wartości w ogóle, można bardzo rozmaicie pojmować zarówno swój udział w ich ochronie, jak i ochronę w ogóle.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy