Nowy numer 11/2024 Archiwum

Przycięte rośnie lepiej

Wezmę, ułamię, zasadzę – prorockie zapowiedzi działania Boga. Boimy się takiego Jego działania, które może oznaczać poniżenie, przycinanie lub przenoszenie.

Większość współczesnych chrześcijan nie uznaje Boga, który ma autentyczne wymagania w stosunku do swych wyznawców, wyobrażając Go sobie raczej jako kamerdynera, który zaspokaja ich potrzeby na wezwanie, lub jako terapeutę, którego zadaniem jest sprawić, by ludzie dobrze czuli się sami ze sobą. „Kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje” – mówi św. Paweł (Hbr 12,6). I dodaje: „Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Jeśli jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi… Czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości” (Hbr 12,7-8.10). I wszystko jasne. Gdy dwoje dzieci bawi się bezmyślnie na jezdni i gdy w pewnej chwili jakiś mężczyzna ratuje je spod kół nadjeżdżającego pojazdu, a następnie krzyczy na jedno z nich, łatwo się domyślić, którego z nich jest ojcem. Obojętność jest obca miłości. Jeśli cię kocham i mi na tobie zależy, nie pozwolę, by twoje życie zamieniło się w zapuszczony i zachwaszczony ugór. Powinniśmy się cieszyć, że Bóg uważa nas za wartych poświęcenia swego czasu i wysiłku, żeby nas poprawić. Karcenie przez Boga służy przynajmniej trzem celom: nakłania nas do pokutowania, oczyszcza nas i uświęca oraz od czasu do czasu zmienia kurs naszego życia, kierując nas na ścieżkę, którą Bóg uważa za lepszą. Wiara wielu ludzi niezmiernie się wzmocniła dzięki doświadczeniom, które na pierwszy rzut oka nie wydawały się sympatyczne, wręcz budziły grozę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy