Nowy numer 38/2023 Archiwum

Zatrzymaj wirusy

Dobro jest sobą, zło musi je udawać.

Nie ma chyba na tym świecie takiego dobra, do którego nie przyczepiłoby się jakieś antydobro. Na każdy pozytyw znajdzie się negatyw, na koncepcję – antykoncepcja, na formację – deformacja, na informację – dezinformacja. Tak jakby coś nie mogło ścierpieć, że ludzie mogliby ot tak, po prostu, cieszyć się z tego, co działa i służy bez przeszkód. Uderzyło mnie to przed laty, gdy w powszechny użytek wchodziły komputery. No nie mogło przecież to pożyteczne urządzenie funkcjonować bez przeszkód – ktoś wymyślił wirus komputerowy, który podstępem (zwykle udając coś dobrego) wdziera się i niszczy. Często bezinteresownie, żeby ludzie nie mieli tak dobrze, żeby była dziura w całym, żeby ktoś się wściekał, ktoś płakał, żeby ktoś musiał ponosić dodatkowe koszty.

Pomyślałem sobie wtedy, że to nieźle oddaje istotę grzechu: zło, udając dobro, skłania człowieka, żeby sobie zaszkodził. Musi udawać dobro, boby przecież nikt inaczej tego nie kupił. Nikt by nie wprowadził do siebie konia trojańskiego, gdyby on nie wyglądał ładnie i gdyby nie wydawał się bezpieczny i pożyteczny. Nikt normalny nie przyjmuje zła jako zło, lecz jako coś, co wydaje mu się dobrem.

Na przykład idzie człowiek ulicą i widzi stoisko z listami do podpisu. Akcja taka. Musi być pożyteczna, bo nazywa się „Ratujmy kobiety”. I ludzie podpisują, czasem świadomi celu, ale często niewiele namyślając się, zwiedzeni pozytywnym brzmieniem hasła. Nie podpisaliby się przecież pod akcją „Mordujmy kobiety” – a przecież chodzi tam dokładnie o to. Bez żadnych dwuznaczności. Celem tej akcji nie jest w najmniejszym stopniu ochrona kogokolwiek, żadne tam ratowanie, tylko właśnie brutalne zabijanie bezbronnych kobiet w ramach aborcji. Mężczyzn zresztą też, jak tam trafi. Co z tego, że to małe kobiety i mali mężczyźni? Każdy z nas był mały, zanim stał się duży, ale jakoś wzrost nie wpływał na nasze człowieczeństwo.

Akcja „Ratujmy kobiety” jest fałszywką. Jest wirusem wymyślonym dla przeciwdziałania dobru, jakim jest inicjatywa ustawodawcza „Zatrzymaj aborcję”, czyli próba zniesienia w Polsce aborcji dokonywanej na dzieciach podejrzanych o chorobę. Już ruszyły podpisy. Trzeba ich zebrać jak najwięcej, tak dużo, żeby jasne się stało, że Polacy chcą nie tylko prawa, ale też i sprawiedliwości. I żeby to zrozumiało nawet Prawo i Sprawiedliwość, które, gdy mu na czymś nie zależy, ugina się nawet przed byle „czarnymi protestami”.

Pojawianie się wirusów zła oznacza, że dzieje się coś dobrego. To prawidłowość, że im większe dobro w czymś jest, z tym większymi przeciwnościami się spotyka.

Zniesienie prawa zezwalającego na zabijanie dzieci podejrzanych o chorobę jest bezdyskusyjnie dobre i nie wymaga żadnych uzasadnień. A zatem ratujmy ludzi i podpisujmy się pod projektem „Zatrzymaj aborcję”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Quantcast