Nowy numer 39/2023 Archiwum

„Mozart” idzie po władzę

Holender Geert Wilders konsekwentnie buduje wizerunek najbardziej antyislamskiego polityka w Europie. Mimo wzbudzanych kontrowersji sondaże wskazują, że jego Partia Wolności może wygrać w marcowych wyborach parlamentarnych.

W Holandii jest dużo marokańskich szumowin, które czynią nasze ulice niebezpiecznymi (…) jeżeli chcecie odzyskać swój kraj, możecie głosować tylko na jedną partię – w ten niezwykle konfrontacyjny sposób Geert Wilders zainaugurował kampanię wyborczą swojej Partii Wolności (Partij voor de Vrijheid – PVV). Ostry ton względem muzułmanów to od kilku lat główny znak rozpoznawczy Wildersa. Dwa miesiące temu sąd skazał go za poniżające komentarze na temat Marokańczyków, wygłoszone podczas wiecu w Hadze w marcu 2014 roku. Polityk zapytał wówczas zebranych, czy chcą „więcej, czy mniej Marokańczyków”. Gdy tłum zawołał: „Mniej”, lider PVV odrzekł: „Zajmiemy się tym”. Zaskakujące jest, że w stojącej w awangardzie tolerancji Holandii podobne wypowiedzi zwiększają poparcie dla Partii Wolności. Zaś sam Wilders, z powodu charakterystycznego image’u (długie, zaczesane do tyłu włosy w kolorze platynowy blond) zwany „Mozartem”, jest dziś najpopularniejszym politykiem w kraju tulipanów. Sondaże dają jego ugrupowaniu 20–30 proc. poparcia. Zwycięstwo PVV w wyborach 15 marca z pewnością oznaczałoby wstrząs wykraczający także poza granice Holandii, gdyż Wilders jest niechętny nie tylko muzułmanom, ale i wszystkim imigrantom. Jest także negatywnie nastawiony wobec przynależności swego kraju do UE.

Zamknąć meczety, zabrać Koran

O Geercie Wildersie zrobiło się głośno w ostatnich tygodniach, po kolejnych obraźliwych wypowiedziach na temat muzułmanów oraz imponujących rezultatach w sondażach. Nie jest on jednak politycznym nowicjuszem, a jego kariera ma kilka zaskakujących epizodów.

Wilders pochodzi z wielodzietnej chrześcijańskiej rodziny (dziś deklaruje się jako ateista). Po ukończeniu szkoły średniej wyruszył w kilkuletnią podróż po Bliskim Wschodzie. Najwięcej czasu spędził w Izraelu, gdzie m.in. pracował w gospodarstwie rolnym. Do dziś, co rzadkie wśród europejskich populistów, określa się jako „prawdziwy przyjaciel” Żydów, odczuwający względem nich „szczególną solidarność”.

Swoją polityczną drogę w Holandii rozpoczynał jako działacz centrowej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji. Z ramienia tego ugrupowania zasiadał w radzie miasta Utrecht, a następnie dostał się do parlamentu. Od momentu zabójstwa w 2002 r. antyimigranckiego polityka Pima Fortuyna Wilders zaczął ostro atakować islam i muzułmanów. Po wykluczeniu z partii ludowej w 2004 r. w krótkim czasie udało mu się stworzyć własne ugrupowanie – Partię Wolności. Już dwa lata później weszła ona do parlamentu. Matecznikiem PVV były uboższe regiony kraju, gdzie łatwo przekonać ludzi, że za brak pracy i perspektyw odpowiadają imigranci. W 2012 r. Partia Wolności uruchomiła specjalną stronę internetową, zachęcającą do opisywania przez Holendrów problemów, które stwarzają Polacy, Bułgarzy i Rumuni, „od zajmowania miejsc parkingowych po zabieranie pracy”. Nasi rodacy w Holandii skarżyli się, że działania PVV doprowadziły do serii drobnych, ale przykrych antypolskich incydentów, m.in. uszkadzania aut czy słownych ataków za publiczne mówienie po polsku.

Jako zręczny populista Wilders chętnie gra na uprzedzeniach wobec imigrantów ze wschodniej Europy. Lecz głównym celem jego ostrych ataków od lat niezmiennie pozostają muzułmanie. W 2008 r. napisał scenariusz do głośnego filmu dokumentalnego „Fitna”, przekonującego, że islam to religia nienawiści. Wyrwane z kontekstu wersety Koranu były ilustrowane obrazami przestępstw i aktów przemocy (m.in. samoloty uderzające w World Trade Center). W 2011 r. Wilders po raz pierwszy stanął przed sądem. Powodem było nazwanie islamu „faszystowską religią”. Zamiast zepchnąć na margines środowiska politycznego, procesy sądowe zjednały mu kolejnych zwolenników. W styczniu 2016 r., po ujawnieniu przypadków molestowania w sylwestra Niemek przez imigrantów, nazwał muzułmanów „islamskimi bombami testosteronu”, a na wyborczych wiecach zaczął rozdawać kobietom… gaz pieprzowy.

Ogłoszony w lutym tego roku manifest wyborczy PVV przyniósł swoiste usystematyzowanie wszystkich antyislamskich postulatów. Jego wprowadzenie oznaczałoby bezprecedensowe w Europie ograniczenia swobód muzułmanów. Wilders domaga się: natychmiastowego zaprzestania przyjmowania islamskich uchodźców i imigrantów, zakazu noszenia burek oraz posiadania Koranu, zamknięcia wszystkich meczetów i szkół religijnych oraz natychmiastowej deportacji z Holandii posiadaczy podwójnych obywatelstw, którzy dopuszczą się jakichkolwiek przestępstw.

Wodzowskie ugrupowanie

Mimo wzbudzanych przez Wildersa kontrowersji ostatnie miesiące to pasmo sukcesów Partii Wolności. Już w wyborach do europarlamentu w 2015 r. odnotowała ona kilkunastoprocentowe poparcie. Najnowsze sondaże wskazują, że PVV wygra marcowe wybory do holenderskiego parlamentu i potroi liczbę mandatów (z 12 do 36). Wyborcom nie przeszkadza specyficzny porządek panujący w ugrupowaniu Wildersa. Trudno nazwać je inaczej niż „wodzowskim”. Ma skrajnie scentralizowany charakter, poza liderem brak w nim postaci wyróżniających się czymś innym niż skandalami. Rzecznik partii Michael Heemels został w październiku 2016 r. przyłapany na zażywaniu kokainy. Działacze PVV unikają rozmów z zagranicznymi mediami, kwestionując ich rzetelność w informowaniu o rzeczywistej sytuacji w Holandii.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast