Śmierć w „Opiekunie” Michela Franco jawi się wyłącznie jako problem techniczny.
Już pierwsze sceny filmu zapowiadają, że nie będzie łatwo. Oglądamy w nich młodą, wychudzoną do granic możliwości kobietę, która siedzi bez ruchu w kabinie prysznicowej. Jest zbyt słaba, by samodzielnie się umyć, właściwie wydaje się, że nie żyje. Dopiero po chwili zdajemy sobie sprawę, że myje ją pielęgniarz. Ta scena, w której widzimy nieuleczalnie chorą, z pewnością wielu widzom nasunie refleksję o kruchości naszego życia.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza