– 27 stycznia 2012 roku o godz. 19 spotkałem Jezusa. Potem rzuciłem in vitro – mówi Jacek Szulc, do niedawna lekarz jednej z największych klinik in vitro w Polsce w rozmowie z Joanną Bątkiewicz-Brożek
Jak?
To proste. Można podawać statystyki według liczby transferów albo według zapłodnionych komórek jajowych. Wtedy możemy wykazać nawet, że mamy 40 do 50 procent skuteczności. Ale jeśli zaczniemy liczyć według porodów, to może okazać się, jak słaby jest ten program. W 2014 roku, według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia, już po wejściu programu rządowego, 8685 par zakwalifikowano do procedury in vitro. Jeśli każda z tych par miała sześć zapłodnionych zarodków – takie były wymagania programu – to mamy 43 tysiące zarodków, choć mogło powstać więcej. Z tego uzyskano 2599 ciąż.
A co się stało z ponad 40 tysiącami? Poszły do kosza?
No właśnie – gdzie one są? Ale spójrzmy na końcowy efekt tych danych: urodziło się tylko 214 dzieci.
Czyli 2385 ciąż kobiety poroniły, a 40 tys. dzieci zginęło na wcześniejszym etapie.
A to są tylko oficjalne dane, za pół roku.
A nieoficjalne?
Byłyby bardziej szokujące. Mam też inne dane, z giełdy nowojorskiej. Firma, która produkuje leki potrzebne w programie in vitro, za kwartał wykazuje zyski opiewające na 11 mld dolarów. Tylko z leków do stymulacji jajeczkowania! Są też firmy, które mają sprecyzowany plan: najpierw sprzedają młodym dziewczynom antykoncepcję, czyli coś, co zniszczy ich płodność, a potem leki do stymulacji jajeczkowania w in vitro. Wiedzą, że po 35. roku życia te same dziewczyny, które kupiły od nich antykoncepcję, będą pracowały na ich dochody w klinikach in vitro.
Przerażające. Jako ginekolog potwierdza Pan też przy okazji, że antykoncepcja niszczy płodność.
90 proc. pań, które przychodzą do mojego gabinetu z problemem płodności, ma krótszy lub dłuższy epizod brania hormonalnych środków antykoncepcyjnych.
I milczymy o tym.
Tak jak na temat powikłań po programie in vitro, o skutkach zdrowotnych dla dzieci i dla kobiet.
Czemu?
A właśnie – czemu?
Jak zareagował szef, kiedy rzucił Pan in vitro?
Stwierdził, że na pewno gdzie indziej dali mi więcej zarobić. Ale powiedziałem mu jasno: nie mogę stać w rozkroku moralnym, w sprzeczności z tym, co mówi mi Bóg. A On mi mówi: „nie zabijaj”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się