Śmiertelna idea

Kiedy jeden z biskupów francuskich zabrał głos w obronie życia nienarodzonych, „spłonął” za to na stosie. Podniosły się też głosy w... Kościele, by go zdymisjonować, bo „działa na szkodę zdrowia kobiet”. Co się dzieje nad Sekwaną?

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

03.03.2016 00:15 GN 10/2016

dodane 03.03.2016 00:15
2

Na rynku w Saint-Jean-de-Luz, niewielkiej miejscowości w Akwitanii, w regionie Pirenejów Atlantyckich, co roku odbywa się publiczny sąd. Ofiarą pada któryś z polityków, zwykle ze skrajnie prawicowego Frontu Narodowego. Potem płonie na stosie. To element karnawałowej tradycji baskijskiej. Mieszkańcy bawią się i klaszczą w dłonie, kiedy w płomieniach ginie kukła kogoś, kto, zdaniem oskarżycieli, „sieje zło i przegania z kraju szczęście”. Dla miasta to swoisty rodzaj egzorcyzmu. W tym roku na stosie spłonął katolicki biskup. „Chcesz odebrać naszym kobietom prawo do decydowania o swoim ciele? Czy bawi cię porównywanie aborcji do zabijania przez islamistów z Daech?” – krzyczeli przez megafony do postawionej na rynku kukły w sutannie organizatorzy pogańskiego widowiska. A potem przy owacjach setek gapiów abp Marc Aillet, metropolita miejsca, spłonął. Arcybiskup przebywał w tym czasie z klerykami w Rzymie. Na wydarzenie zareagował zacytowaniem fragmentu z Ewangelii wg św. Łukasza o miłości nieprzyjaciół.

„Spalenie kukły biskupa – to takie zabawne? Proponuję spróbować tego samego z imamem lub rabinem, zobaczymy, czy nadal będzie wszystkim do śmiechu” – odpisał szybko ks. Pierre Amar. Jeden z członków partii socjalistycznej regionu Mehdi Ouraoui dodał z kolei pod tym samym wydarzeniem wpis: „To nie zabawa. Tym razem to chyba coś więcej niż rytuał. Po raz pierwszy spłonęła na stosie sutanna – symboliczny znak katolicyzmu!”.

Francja konsekwentnie próbuje zniszczyć swoje korzenie nie tylko na „symbolicznych” stosach. Ustawa zdrowotna, a szczególnie jej najbardziej zapalny punkt, tzw. prawo do aborcji, jest tego smutnym potwierdzeniem. Od niego zaczęła się afera, która trafiła na pierwsze strony gazet i dotarła aż do rządu. Arcybiskup Aillet stał się najbardziej znanym „ksenofobem” nad Sekwaną.
 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Joanna Bątkiewicz-Brożek

Zapisane na później

Pobieranie listy