Znalazłem się w ranie

– Jak Pawełek miał siedem lat i czegoś nie mogliśmy znaleźć, to modliliśmy się do św. Antoniego i zaraz się znajdowało – mówi Bolesław Kaczmarczyk, dziadek Pawła. Teraz też się znalazło – jego zgubione życie.

Barbara Gruszka-Zych

|

18.02.2016 00:15 GN 08/2016

dodane 18.02.2016 00:15
1

Kiedy przez lata wracałem wieczorem do domu, widziałem, jak dziadek siedzi na łóżku i się modli – opowiada Paweł Kaczmarczyk. – Bo jak człowiek zmęczony, to sobie siądzie – mówi, jakby się tłumaczył, dziadek. – Jak jestem sam, to się głośno modlę, a jak z kimś, to po cichu. Uważam, że modlitwa wspomaga człowieka, ale nie wszyscy w to wierzą – dodaje. Od 2011 roku, kiedy zmarła babcia Ilona, we trójkę tworzą rodzinę. 73-letni dziadek, 20-letni Paweł i 19-letni niepełnosprawny umysłowo Kamil, który żyje w innym świecie. Tak naprawdę oni wszyscy do niedawna żyli w innym świecie. – Na szyi nosisz krzyżyk, ostatnio, na pożegnanie, nakreśliłeś mi na czole znak krzyża – przypominam Pawłowi. – Bo to znak, który mówi, ile Jezus dla nas wycierpiał – odpowiada. – Też dużo wycierpiałeś i Twój dziadek razem z Tobą – nie daję mu spokoju. – Tylko że ja biczowałem siebie i dziadka, a Chrystusa inni biczowali – mówi. – W Księdze Izajasza jest taki fragment, że w Jego ranach otrzymamy uzdrowienie. Ja znalazłem się w Jego ranie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

Zapisane na później

Pobieranie listy