Nowy numer 13/2024 Archiwum

"Ludzkie śmiecie" według pana Janusza

Mówią o nim "mówi co myśli". Mówią o nim "liberał". Mówią o nim "szczery i nie boi się opinii innych". Tym razem nie tylko przesadził ale sam siebie wykopał na margines dyskursu politycznego. Zresztą (na szczęście) zrobili to wcześniej również i wyborcy.

Janusz Korwin-Mikke, bo o nim mowa, raczył stwierdzić, podczas dyskusji na temat projektu PiS, że "Albo te 500 zł nie zadziała, albo spowoduje, że ktoś z tego powodu urodzi dziecko. To w jakiej rodzinie się to dziecko urodzi? W rodzinie meneli, którzy za 500 zł wyprodukują dziecko?". By następnie dodać: "To zaśmieci naród polski. Zaśmieci śmieciem ludzkim, ludźmi którzy płodzą dzieci dla pieniędzy."

Osobiście wcale nie jestem wyjątkową admiratorką planów PiS. Wolałabym, żeby polityka rodzinna polegała na nieco innym wspieraniu rodzin: chociażby niskimi podatkami, czy wręcz (jak jest w wielu krajach zachodnich) zwalnianiem z podatków dużych rodzin. Niemniej, również z własnego doświadczenia wiem, że rodzinom, bardzo przyzwoitym zresztą, nie dzieje się w Polsce dobrze. Wychowywanie dzieci jest w Polsce sporym wyzwaniem, gdyż jak dotąd państwo nie kwapiło się, by dorosłych Polaków sensownie, możliwie szeroko i wielopłaszczyznowo wspomóc w wychowywaniu Polaków małych. Tym samym, obiecane 500 zł na dziecko z pewnością pomoże w rozwoju rodzin, żeby nie powiedzieć: wielu rodzinom umożliwi godniejsze przeżycie do pierwszego. Innym rodzinom natomiast pozwoli na zwiększenie bardzo okrojonych wydatków, co w konsekwencji może się okazać zbawienne dla gospodarki.

Tymczasem Janusz Korwin-Mikke, niemal domyślnie, nazywa rodziny, które będą korzystać z pieniędzy "menelami". A dzieci rodzące się w polskich rodzinach - chcąc nie chcąc - nazywa "śmieciami". "Śmieciem ludzkim"... Nie znam bardziej poniżającej rodziny wypowiedzi. Nie pamiętam, by jakikolwiek polityk czy osoba publiczna, w sposób tak arogancki wypowiadała się o... innych Polakach. O ludziach w ogóle. Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie i w sercu, by o kimkolwiek wyrazić się tak, jak powyżej.

Luźna refleksja: znam dziesiątki, jeśli nie setki rodzin, w tym rodzin dużych. Są to dobre, kochające się małżeństwa, fajnie wychowujące dzieci. Niektórym, jest finansowo trudno - mimo ciężkiej pracy. To jedyna ich "słabość". Natomiast z tzw. patologiami się też zetknęłam: jednak ilościowo to absolutny margines, bo po prostu statystycznie niewiele takich. Ogromna większość rodzin pozytywnych. Margines marginesu to tzw. patologia. A mimo to, biorąc nawet pod uwagę sam ten margines, konia z rzędem temu, kto wskaże konkretną rodzinę "meneli" - która będzie "płodzić śmiecie" za 500 zł... Nikt nie zna? Może pan Korwin - Mikke w innym świecie po prostu żyje...

W zasadzie nawet nie powinno się komentować jego słów. Jednak obawiam się, że spora część społeczeństwa, myśli... podobnie jak pan Korwin-Mikke, myląc "liberalizm ekonomiczny" z bezdusznością i postrzeganiem nieco skromniej sytuowanych, a uczciwych, jako menelstwo i plebs. W komentarzach pod tekstami na temat powyższych słów, pada bowiem bardzo wiele "mądrości", które "tłumaczą" polityka. Że przecież nie chciał powiedzieć co powiedział. Bywają nawet wypowiedzi: "no przecież sam jest ojcem wielu dzieci". A w ogóle to trzeba patrzeć na jego słowa szerzej i "nie brać dosłownie słów o śmieciach i menelach".

To jak należy je przyjmować? Tak się składa, że człowiek cywilizowany, wypowiadając pewne zdania, waży słowa. Zastanawia się nad nimi. Myśli, czy wypowiadając to lub owo, nie rani bezsensownie innych. Liczy się z KONSEKWENCJAMI swoich słów.

Korwin-Mikke uderzył w najdelikatniejszą i najbardziej intymną przestrzeń. W rodziny. W dzieci. Zrobił to w sposób dramatycznie ponury, wręcz obrzydliwy, co właściwie skazało go na polityczny niebyt (na szczęście ma to odzwierciedlenie w wyniku wyborczym). Warto podkreślić na koniec, że tolerowanie jego słów, jego brutalnego i nie licującego z jakąkolwiek kulturą zachowania, jest powielaniem agresji, wspieraniem agresji wobec rodzin i dzieci. Nie może być zgody na podobne wypowiedzi.

Bo słowa powyższe to czyste menelstwo, nieprawdaż?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej