Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Doskonale wyreżyserowana spontaniczność

Nowy spot z dziećmi prezydenta to pierwsze udane zagranie jego sztabu. Niestety nic nie zmienia w merytorycznej ocenie Bronisława Komorowskiego.

Wróciłem z biegania i rzuciłem okiem (pierwszy raz dzisiaj) na to, co dzieje się w sieci. Co zobaczyłem? Falę zachwytów nad nowym "spontanicznym i bardzo naturalnym" spotem  z udziałem dzieci Bronisława Komorowskiego. Od razu rzuciły mi się w oczy zachwyty, że oto w końcu doczekaliśmy się "czegoś, co może zmienić losy kampanii", że krótkie nagranie stworzone przez dzieci prezydenta "zupełnie poza wiedzą sztabu PBK" jest strzałem w dziesiątkę. Obejrzałem i w pierwszym odruchu stwierdziłem, że spot jest naprawdę dobry.

Ale zaraz, zaraz. Spróbujmy przejść z dystansem nad falą nagłego zachwytu i ocenić sytuację trzeźwo.

42-sekundowy filmik sprawia wrażenie amatorsko nagranego, rodzinnego filmiku, stworzonego przez dzieci, które chcą pomóc swojemu tacie, którego przecież znają najlepiej. Wnuki prezydenta przebiegają przez kadr, córki  i syn z naturalnym uśmiechem na twarzy zapewniają, że ich ojcu serio zależy na Polsce, choć sami nie we wszystkim się z nim zgadzają. Ale 24 maja zagłosują na tatę. Bardzo ciepły klip faktycznie wzbudza sympatię do prezydenta. I trzeba przyznać - to jakość, której w kampanii prezydenta Komorowskiego dotąd nie było. Prawdziwy majstersztyk jego sztabu.

Dlaczego wbrew krążącym po sieci opiniom, że filmik nagrały z własnej inicjatywy dzieci prezydenta piszę, że to dzieło sztabowców?

Po pierwsze - czy naprawdę sądzicie,  że w 38-milionowym kraju, w czasie kosztującej kilkanaście milionów złotych kampanii wyborczej głównego kandydata i urzędującego prezydenta, który zatrudnia całą armię fachowców (łącznie ze specjalistami od dyskredytowania przeciwnika w mediach), jego sztab pozwoli, by do mediów przedostał się spontaniczny i niewpisany w taktykę marketingowców spot?

Po drugie - czy przypadkiem jest, że spot z udziałem dzieci prezydenta zostaje opublikowany po tym, gdy od kilku dni w mediach pojawiają się często opinie, że ogromną przewagą Andrzeja Dudy jest wsparcie jego rodziny?

Po trzecie - warto przyjrzeć się spotowi uważnie, a wtedy nietrudno dostrzec, że to robota profesjonalistów. Filmik jest dopracowany w najmniejszych szczegółach i swoim przekazem próbuje za jednym zamachem odwrócić wszystkie wpadki prezydenta Komorowskiego. Jest nakręcony na zwykłym, polskim osiedlu, a nie w przepychu Belwederu czy Pałacu Prezydenckiego, a przecież od początku zarzucano prezydentowi, że - w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy - praktycznie nie wychodzi do ludzi. Przykładem tego może być choćby pierwszy dzień po I turze, gdy kandydat PiS o 7 rano spotkał się z warszawiakami przy stacji metra, a Komorowski zwołał konferencję prasową w Belwederze.

Córka prezydenta rozwija kartkę, po czym pozostałe dzieci krzyczą: "Nie z kartki!" - co ma w żartobliwy sposób załagodzić fatalne wrażenie, jakie pozostawia po sobie Bronisław Komorowski, który nawet kilka zdań podziękowania po ogłoszeniu wyników I tury przeczytał nerwowo z kartki, a odczytywanie tekstu napisanego przez doradców jest nieodłącznym elementem jego wystąpień.

Dalej dzieci podkreślają, że są zwykłymi ludźmi, którzy prowadzą takie życie jak wszyscy inni Polacy: wychowują dzieci, płacą podatki (21 podwyżek podatków podpisanych przez prezydenta w I kadencji), pracują i mają kredyty. Szczególnie ostatni element nawiązuje wprost do fatalnej odpowiedzi prezydenta, jakiej udzielił młodemu chłopakowi, który zapytał, w jaki sposób jego siostra za 2 tys. zł pensji miesięcznie ma kupić mieszkanie. Bronisław Komorowski poradził, by zmieniła pracę i wzięła kredyt, co spotkało  się z ostrą krytyką opinii publicznej i  falą drwin w internecie.

Nieprzypadkowym jest też fakt, że rozpuszczono w sieci informację, jakoby spot był spontaniczną inicjatywą dzieci prezydenta, a sztab nic o tym nie wiedział. Po serii wpadek Komorowskiego i jego sztabowców, odcięcie się od zaplanowanych marketingowych działań sztabu nieudaczników będzie przecież świetnie odebrane.

Tyle tylko, że sztab prezydencki to - jak się okazuje - solidni spece od manipulacji odbiorcą (na ten temat kursy prowadzi m. in. suflerka pana prezydenta) i w najnowszym spocie świetnie sobie z tym zadaniem poradzili. A dotychczasowe wpadki są - niestety - głównie winą niefrasobliwości i dotychczasowej aroganckiej postawy kandydata, którego mają za zadanie wypromować.

I chociaż spot z dziećmi Bronisława Komorowskiego jest majstersztykiem pracy PR-owców, to warto zachwycając się ich dziełem, nie zapominać, że to wciąż ten sam człowiek, który przez 5 lat prezydentury zajmował się głównie strzeżeniem żyrandola, a w ostatnich miesiącach wielokrotnie dawał wyrazy swojej aroganckiej pewności siebie, nie przystępując do debaty z kontrkandydatami i nazywając ich i ich wyborców politycznymi frustratami. Dziś, w ciągu kilku dni, zmienia swój wizerunek  o 180 stopni i nagle to, co przez tak długi czas wyśmiewał i krytykował, staje się podobno jego pomysłem na Polskę. Wybierając i oceniając, bądźmy mądrzy i pamiętajmy, że to nie wybory do samorządu klasowego, ale kampania wyborcza, w którą sztaby obu kandydatów zainwestowały po kilkanaście milionów złotych.

Pewnie nas nie znacie...
Pewnie nas nie znacie

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera