A może by tak w Bieszczady…

Niska frekwencja pierwszej tury wyborów przypomniała mi pewien dowcip.

Przyjechała dziewczyna do Krakowa, by zdawać na politologię. Na rozmowie wstępnej profesor zadaje pytanie: „Czy wie pani, jaka partia w Polsce jest obecnie u władzy?”. Studentka ku zdziwieniu politologa nie wie. Drugie pytanie: „A kto jest premierem w naszym kraju?”. Ale i z tą kwestią kandydatka na studia sobie nie poradziła. Zirytowany profesor pyta: „A skąd pani w ogóle do nas przyjechała?”. Na co studentka z uśmiechem odpowiada, że z Bieszczadów. Profesor zamyślił się, po czym sam do siebie mruknął: „A może by tak pier… to wszystko i wyjechać w Bieszczady”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Dariusz Kowalczyk SJ