Istnieje w Rzymie pradawna tradycja, zgodnie z którą pobożni chrześcijanie w każdy dzień Wielkiego Postu odwiedzają inny kościół Wiecznego Miasta. George Weigel, amerykański teolog i biograf Jana Pawła II podążył tym pielgrzymkowym szlakiem. Jak później wyznał, był to najlepszy Wielki Post w jego życiu. Owocem tego czasu są jego komentarze do czytań biblijnych i brewiarzowej liturgii godzin. George Weigel wydał je w książce pt. „Rzymskie pielgrzymowanie”, która właśnie ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa M.
Użytkownik Gosc.pl każdego dnia tegorocznego Wielkiego Postu znajdzie tu kolejny fragment tej książki.

Sobota drugiego tygdnia Wielkiego Postu - stacja u św. św. Marcelina i Piotra

Czyściec to oczyszczenie przygotowujące nas do zakończenia naszej duchowej pielgrzymki w Nowym Jeruzalem i do udziału w wiecznych Godach Baranka.

Od Środy Popielcowej aż do dzisiejszej soboty drugiego tygodnia Wielkiego Postu Kościół w liturgii cały czas prosi wielkopostnych pielgrzymów o gruntowny rachunek sumienia, stanowiący zasadnicze przygotowanie do rozważania, przez kolejne trzy tygodnie, jak naśladować Chrystusa, do czego wszyscy jesteśmy powołani przez chrzest. Dzisiejsze czytanie z Ewangelii przedstawiające przypowieść o synu marnotrawnym skłania do refleksji nad tym, jak się nawracamy i oczyszczamy, poznając samych siebie, i jest to jak najbardziej właściwy temat na ten ostatni dzień pierwszej części Wielkiego Postu.

Sobota drugiego tygdnia Wielkiego Postu - stacja u św. św. Marcelina i Piotra   Fasada bazyliki św. św. Marcelina i Piotra Stephen Weigel Warto przyjrzeć się dokładniej dobrze znanym przypowieściom, takim jak ta o synu marnotrawnym, by lepiej zrozumieć, co nam chce za ich pomocą powiedzieć nasz Boski Nauczyciel, Jezus Chrystus. Na przykład w dzisiejszej przypowieści będziemy mogli docenić ogrom miłosierdzia ojca, jeśli uświadomimy sobie, że kiedy młodszy syn zwraca się do niego słowami: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”, żądanie owo w ówczesnej kulturze równało się powiedzeniu: „Chciałbym bardzo, żebyś już nie żył”. Syn marnotrawny to nie tylko rozpustnik i nicpoń; w głębi serca w pewien sposób dopuścił się ojcobójstwa. A jednak ojciec wita go z powrotem w domu z otwartym sercem.

A w czym konkretnie przejawia się miłosierdzie ojca? Jak na to często wskazywał święty Jan Paweł II, miłosierny ojciec przywraca zbłąkanemu synowi synowską godność, którą ten zaprzepaścił. Przywraca synowi godność jego człowieczeństwa. Ta chwila nawrócenia i oczyszczenia ma miejsce wtedy, kiedy syn, uświadomiwszy sobie, kim się stał, wyznaje: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” – ojciec zaś w odpowiedzi obejmuje tego, który okazał skruchę, całuje go i przyodziewa w nowe szaty. Czyniąc tak, ojciec przyjmuje wyznanie syna i daje mu rozgrzeszenie, dzięki któremu syn marnotrawny staje się na powrót w pełni człowiekiem.

Ta dobrze nam znana perykopa przypomina, że nasz rachunek sumienia, który dobiega końca na tym etapie naszej wielkopostnej pielgrzymki nawrócenia, powinien napełnić nas pokorą i uczciwością, byśmy mogli ujrzeć siebie samych takimi, jacy jesteśmy naprawdę. Albowiem gdy uświadomimy sobie, co w nas wymaga naprawy, jesteśmy gotowi przyjąć łaskę nawrócenia, która – jak śpiewa Kościół w Wigilię Paschalną − „przywraca niewinność upadłym”.

Ostatni dzień pierwszej części Wielkiego Postu to także sposobność, by kontynuować refleksję nad naszym oczyszczeniem po śmierci, którą zaczęliśmy wczoraj, przyglądając się przez chwilę wizji czyśćca w Boskiej komedii Dantego.

Katechizm Kościoła Katolickiego tak pisze o czyśćcu: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba”. Jak mówiliśmy wcześniej, święci to osoby, które czują się doskonale w świetle i miłości Trójcy Świętej. Dla chrześcijan innych wyznań katolickie nauczanie o czyśćcu wydaje się dość osobliwe, aczkolwiek wielu spośród tych, którzy odrzucają to nauczanie, widzi w Czyśćcu Dantego najbardziej po ludzku wnikliwą i frapującą część wielkiego poematu Dantego. Być może wątpliwości na temat nauki o czyśćcu dałoby się zmniejszyć, gdyby zarówno katolicy, jak i przedstawiciele innych wyznań lepiej rozumieli podstawy nauczania Kościoła w tej kwestii.

Nauka o czyśćcu wyraża przekonanie Kościoła katolickiego, że łaska Boża działa w nas i na nas tak, iż ostatecznie oczyszczeni zostajemy z całego brudu, który nawarstwił się na nas, nawet jeśli wiedliśmy w pełni prawe życie. Ten brud uniemożliwia nam czerpanie radości z komunii z Trójcą Świętą i ze świętymi w chwale. Dlatego właśnie wyobrażenie kar czyśćcowych przedstawione przez Dantego odznacza się taką teologiczną wnikliwością, korespondują one bowiem doskonale z tym, co ma zostać oczyszczone. Kary te nie mają nic wspólnego z Bożą zemstą czy odwetem, lecz jak mówi Katechizm, „wypływają one jakby z samej natury grzechu” i łączą się ze wzrastaniem w odpowiadających im cnotach: żarłocy muszą nauczyć się umiarkowania; leniwi muszą nauczyć się gorliwości; ludzie zawistni muszą nauczyć się wspaniałomyślności; ludzie dumni muszą nauczyć się pokory.

Dzisiejsze czytanie Liturgii Godzin zaczerpnięte z traktatu św. Ambrożego o duchowym oderwaniu się od świata, zatytułowanego O unikaniu świata, proponuje nam jeszcze inne spojrzenie na proces oczyszczenia przygotowujący nas do uszczęśliwiającej wizji Boga. „Nikt bowiem nie jest dobry, tylko jeden Bóg” – pisze ten wielki biskup Mediolanu, żyjący w czwartym wieku. „Wszystko zatem, co dobre, jest Boże, a wszystko, co Boże, jest dobre. [...] Dzięki bowiem dobroci Boga wszystko, czym zostajemy obdarowani, jest dobre, bez żadnej domieszki zła”. To duchowe oczyszczenie, które Kościół katolicki nazywa czyśćcem, ma zatem przygotować nas do tego, co chrześcijański Wschód określa terminem theosis, czyli „przebóstwienie”. W siódmym tygodniu okresu wielkanocnego grecki Ojciec Kościoła, św. Bazyli Wielki, myśląc o roli, jaką Duch Święty pełni w oczyszczaniu naszego życia, wyrazi to znaczące przekonanie w najprostszy i najbardziej bezpośredni sposób, pisząc, iż Duchowi Świętemu zawdzięczamy „życie niebiańskie i udział w chórach anielskich. To jest także źródłem nieustającej radości, trwanie w Bogu i upodobnienie się do Niego, a wreszcie dar, ponad który nie sposób już pragnąć innego, mianowicie stania się jak Bóg”.

Innymi słowy, czyściec to oczyszczenie przygotowujące nas do zakończenia naszej duchowej pielgrzymki w Nowym Jeruzalem i do udziału w wiecznych Godach Baranka.

Druga encyklika Benedykta XVI Spe salvi (Zbawieni w nadziei) proponuje dalsze spojrzenie na czyściec, który dla papieża jest spotkaniem z Chrystusem zarówno osądzającym, jak i oczyszczającym, podobnym do miłosiernego ojca z dzisiejszej Ewangelii:

U większości ludzi w najgłębszej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem [...].

Co się dzieje z takimi ludźmi, kiedy pojawiają się przed Sędzią? Czy wszystkie brudy, jakie nagromadzili w ciągu życia, staną się od razu bez znaczenia? Albo co jeszcze nastąpi? [...]

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. [...]

W bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga. Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa [...]. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Reklama

Najnowszy numer

Nowy numer 19/2024

12 maja 2024

Dobry wzrok analfabety

Próbował mi niedawno kolega psycholog tłumaczyć różnicę pomiędzy urojeniami i halucynacjami. Mało z tego zrozumiałem i nie zamierzam absolutnie tej wiedzy przekazywać dalej, do codziennego życia nie jest ani mnie, ani szanownemu Czytelnikowi niezbędna.

Więcej w Artykuł