Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Piorun w polityce

– Polska i Kraków są moim domem i miejscem na ziemi, moim pokrzepieniem i wielką duchową rodziną – mówi Bawer Aondo-Akaa.

Kandydat na krakowskiego radnego śmieje się, że jest osobą, która za jednym zamachem łamie wszystkie stereotypy: jest Mulatem, jego ojciec pochodzi z Nigerii, mama była Polką, jeździ na wózku inwalidzkim, rok temu się ożenił, na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II pisze doktorat z teologii, słynie z odważnych, chrześcijańskich poglądów, całym sercem angażuje się w sprawy społeczne, a jego hobby to polityka. I jeszcze jedno: urodził się i wychował w Nowej Hucie, którą uwielbia, bo poznał tam mnóstwo fantastycznych ludzi. 


Tak się nie rządzi


Jeśli zostanie radnym, nie chce zajmować się „wszystkim i niczym”. By lepiej żyło się mieszkańcom grodu Kraka, na pierwszym planie stawia problemy związane z edukacją i sprawy społeczne. – Wiele decyzji związanych ze szkolnictwem, podejmowanych przez władze Krakowa, uważam za szkodliwe – dla uczniów i dla nauczycieli – podkreśla Bawer Aondo-Akaa.
Szczególny problem widzi w likwidacji i łączeniu szkół specjalnych. – Dzieci autystyczne potrzebują określonego programu kształcenia i wyspecjalizowanych nauczycieli. W jednej klasie z dziećmi niewidzącymi nigdy się nie odnajdą, a nauczyciele nie są w stanie zająć się jednymi i drugimi. Uczelnie każdego roku wypuszczają na rynek pracy kilkuset pedagogów specjalnych. Tylko po co, skoro w Krakowie nie ma dla nich pracy, a o jeden etat walczy około 150 absolwentów? Chcę zrobić wszystko, by szkoły specjalne nie były likwidowane – tłumaczy Bawer.
Jak przekonuje, problem nie leży w braku pieniędzy na edukację, ale w sposobie ich pozyskiwania i wydawania. – Fundusze na edukację pochodzą z subwencji rządu. Lokalne władze mogą powalczyć o to, by ministerstwo zwiększyło pulę dla danego województwa – tłumaczy.
Nie zgadza się też z argumentem, iż w Krakowie pieniędzy brakuje na wszystko, nie tylko na szkolnictwo. – Jeśli prezydent Majchrowski potrafi organizować na Rynku Głównym imprezy sylwestrowe, które z roku na rok są na coraz bardziej żenującym poziomie, i przeznacza na nie gigantyczne pieniądze, to nie boję się powiedzieć, że popełnia błąd, bo są sprawy o wiele ważniejsze. Również na kampanię promującą organizację pod Wawelem igrzysk olimpijskich wyrzucone zostały miliony, bo prezydent za późno zdecydował się na referendum w tej sprawie. Tak się nie rządzi – mówi twardo.


Katolicki głos


Polityką interesuje się, odkąd tylko pamięta, i marzy, by w końcu zająć się nią na poważnie. W ostatnich wyborach parlamentarnych chciał powalczyć o fotel posła, jednak Prawicy Rzeczypospolitej, z list której zamierzał kandydować, zabrakło podpisów na listach wyborczych. Teraz, reprezentując PR, będzie startował w listopadowych wyborach samorządowych. 
Z tą partią związany jest od 3,5 roku. Jak przekonuje, choć na polskiej scenie politycznej istnieje kilka prawicowych ugrupowań, to tylko Prawica Rzeczypospolitej w pełni popiera i realizuje społeczną naukę Kościoła katolickiego. – To bardzo ważne, by katolicy mieli prawo głosu w życiu społecznym i politycznym, bo ich postulaty – wbrew temu, co mówi wiele osób – nie tylko nie są oderwane od rzeczywistości, ale dotykają spraw najważniejszych i stawiają na dobro każdego człowieka. Jednym z nich jest obowiązek pomocy państwa osobom potrzebującym. Także na poziomie lokalnym, bo w Krakowie jest dużo prawdziwej biedy. Obecny system prawny daleki jest od tego – przyznaje.
Bawer za punkt honoru stawia też sobie budzenie drzemiącej w ludziach szlachetności i wrażliwości. – Biznesmeni i ci, którym w życiu się udało, chcą i potrafią wspierać szkoły, szpitale, fundować pomoce edukacyjne. Trzeba tylko odrobiny dobrej woli i zaangażowania radnych miasta, którzy muszą być pokorni, szanować ludzi, umieć rozmawiać i pięknie prosić. Zza biurka nie da się tego osiągnąć – mówi. 


Polityk z zasadami


Bawer Aondo-Akaa mocno wierzy też, że w polityce jest miejsce dla ludzi z wartościami, którzy swoich poglądów potrafią bronić nawet za cenę popularności. 
– Świadectwo wierzących polityków jest bardzo potrzebne, bo ludzi, którzy na serio traktują godność człowieka w każdym wymiarze, wciąż jest za mało. Jeżeli każdego dnia czytam Pismo Święte i jestem wpatrzony w Chrystusa, to mam kogo naśladować i nie muszę się bać. Bez odważnego świadectwa medialne kłamstwa na temat wiary i nauki Kościoła będą kwitły w najlepsze – mówi. 
Opowiada, że wychował się w ateistycznej rodzinie. Gdy jednak odkrył, czym jest chrześcijaństwo, Jezus stał się dla niego najważniejszy. Choć tak naprawdę o tym, że zostanie teologiem, zdecydował już w przedszkolu, bo… bał się diabła. Dopiął swego, dziś chce innych pociągać do Boga i zarażać swoją wiarą. 
Kilka lat temu dostał nawet namacalny dowód na to, że modlitwa ma wielką siłę. – Marzyłem, by się ożenić i założyć rodzinę, choć wiedziałem, że to sprawa bardzo trudna. Nie wiedziałem, czy znajdzie się dziewczyna, która mnie pokocha i zaakceptuje takiego, jakim jestem. Wiele osób modliło się o dobrą żonę dla mnie i w sylwestra 2011 r. Bóg sprawił, że poznałem Grażynę, która od roku jest moją żoną. Małżeństwo to wspaniała sprawa, każdemu polecam! – przekonuje. 
Gdy się urodził (był wcześniakiem), wydawało się, że jest okazem zdrowia. Niestety, lekarze nie zauważyli, że ma żółtaczkę, która (nieleczona) doprowadziła do bakteryjnego zapalenia opon mózgowych. Cudem przeżył, ale od niemowlęctwa jest niepełnosprawny. To jednak nie przeszkadza mu walczyć o marzenia i przebojem, albo raczej: piorunem (bo to oznacza jego imię), iść przez życie. 
Gdy zostanie radnym, o sprawy najważniejsze – na gruncie lokalnym – też będzie walczył i obiecuje, że zaufania nie zawiedzie.


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy