Nowy numer 21/2024 Archiwum

Przymierze małżeńskie

Wraz z moim synem Stephenem spędziliśmy Dzień Niepodległości nietypowo, choć w niezwykle poruszający sposób.

Wzięliśmy udział w uroczystości złotych godów moich przyjaciół Piotra i Teresy Małeckich. Rozpoczęły się Mszą dziękczynną w Kaplicy Najświętszego Sakramentu w Krakowskiej Katedrze na Wawelu. W tym miejscu Piotr i Teresa złożyli przysięgę małżeńską 4 lipca 1964 roku, klęcząc przed swoim starym przyjacielem z wędrówek i spływów kajakowych, arcybiskupem Krakowa (który jako papież Jan Paweł II został kanonizowany jakieś dwa miesiące przed jubileuszem Małeckich).

Piotr Małecki, ministrant Karola Wojtyły w parafii św. Floriana, opisujący sam siebie jako „enfant terrible” grona przyjaciół Wojtyły znanego jako „Środowisko”, jest wybitnym fizykiem. Teresa Małecka, która musiała przekonać Wojtyłę (nazywanego przez nią i pozostałych przyjaciół „Wujkiem”), że jest gotowa do małżeństwa w wieku 20 lat, jest znakomitym muzykologiem i byłym prodziekanem Akademii Muzycznej w Krakowie. Przed katedrą jubilatów powitali inni „weterani” Środowiska: Danuta Ciesielska i Danuta Rybicka. Pierwsza jest wdową po najbliższym świeckim przyjacielu Wojtyły i instruktorze kajakarstwa, Słudze Bożym Jerzym Ciesielskim, którego proces beatyfikacyjny jest w toku. Druga jako dzielna studentka w stalinowskiej Polsce stawiła opór komunistom, którzy próbowali wyrzucić zakonnice z klasztornego akademika, gdzie mieszkała z koleżankami. Wszyscy ci ludzie mają podobne niezwykłe doświadczenie z młodości. Byli formowani do bycia dojrzałymi dorosłymi chrześcijanami przez Wojtyłę. Jednocześnie także oni pomagali formować tego intelektualnie, sportowo i mistycznie utalentowanego młodego duchownego do bycia jednym z najbardziej dynamicznych księży swojego pokolenia i pionierem w strategii duszpasterskiej, którą nazywał towarzyszeniem.

Gdy potem patrzyliśmy jak dorosłe już dzieci Wojtyły podają sobie ręce, ściskają się i wręczają kwiaty Piotrowi i Teresie, powiedziałem do Stevena: „To jest początek Światowego Dnia Młodzieży, tutaj”. Mógłbym równie dobrze dodać, że i źródło takich pism i idei, jak „Miłość i odpowiedzialność”; teologia ciała; adhortacja apostolska „Familiaris consortio” z 1981 r., list apostolski o godności i powołaniu kobiety „Mulieris dignitatem” z 1988 r. i List do rodzin z 1995 r. W toaście wygłoszonym podczas jubileuszowej kolacji zorganizowanej przez synów Małeckich zaznaczyłem, że grono już nie tak młodych przyjaciół, którzy kiedyś zebrali się wokół Karola Wojtyły (mężczyzn i kobiet stanowczo odmawiających, by uważać się za kogoś szczególnego) w rzeczywistości pomogło skierować historię Kościoła i świata w bardziej humanitarnym kierunku.

Jeszcze jeden aspekt tej szczęśliwej uroczystości uderzył mnie ze szczególną siłą. Jak w dniu ślubu, kiedy Piotr i Teresa po raz pierwszy składali przysięgę małżeńską, tak i teraz w trakcie złotego jubileuszu, gdy para odnawiała swoje przysięgę miłości i wierności ksiądz odprawiający dziękczynną Mszę owinął koniec stuły wokół ich połączonych dłoni, a drugi koniec pozostawił na swojej szyi. To wspaniały polski zwyczaj, być może znany też w innych kulturach. Mówi coś bardzo ważnego o małżeństwie, które jest atakowane na całym świecie przez siły moralnego chaosu, niewłaściwie rozumianej „tolerancji” i społecznej dekonstrukcji.

Gest ten mówi, że w świetle biblijnej i chrześcijańskiej wizji para „biorąca ślub” angażuje się w czynność kapłańską, akt prawowitego kultu. Zawierają nie jedynie kontrakt, ale przymierze, w którym dwoje staje się jednym. I z tej jedności, z tej nowej rodziny wyrasta dar nowego życia. Oficjalny świadek Kościoła – wyświęcony kapłan sprawuje unikalną formę kapłaństwa, dając akceptację Kościoła i jego błogosławieństwo dla przymierza zawartego przez parę, która sprawuje swoje kapłaństwo ochrzczonych. Ta stuła dotykając zarówno kapłana jak i pary, odzwierciedla klasyczną naukę katolicką, że to ludzie wiążący się ze sobą na całe życie są szafarzami sakramentu małżeństwa.

Kiedy małżeństwo jest redukowane do umowy służącej wzajemnej korzyści ekonomicznej pomiędzy dowolnej konfiguracji dorosłymi, wyrażającymi zgodę, gubi się coś istotnego z tego, co chrześcijanie rozumieją jako „małżeństwo”. Jest to coś „sięgającego bardzo głęboko”, pożyczając frazę od dramaturga Ibsena. I dlatego, jak podejrzewam, państwowe formularze licencji na zawarcie małżeństwa, które już nie zawierają określeń „panna młoda” i „pan młody”, ale raczej: „strona 1” i „strona 2” ,wydają się jakieś dziwaczne i smutne.

A także niebezpieczne.

George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy