Tylko oni potrafią kilkaset metrów na ziemią pisać białe lub kolorowe znaki na tle niebieskiego nieba, używając dymu zamiast atramentu, a samolotów zamiast pióra.
W ostatni weekend czerwca, już po raz 10., niebo nad terenami dawnego krakowskiego lotniska Rakowice-Czyżyny, a obecnie Muzeum Lotnictwa Polskiego, zaroi się od samolotów. Przylecą na jubileuszowy X Piknik Lotniczy. Doroczna impreza gromadzi z roku na rok kilkadziesiąt tysięcy widzów, przychodzących całymi rodzinami, pragnących na żywo podziwiać niezwykły kunszt pilotów specjalizujących się w akrobacji samolotowej, ekstremalnie trudnej sztuce pilotażu, której oglądanie zapiera dech w piersiach.
Początek z pawim piórem
Dzisiejsza impreza zrodziła się z marzeń. W 2003 roku Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie obchodziło 40-lecie. Dyrektor placówki Krzysztof Radwan nie tylko zorganizował okolicznościową uroczystość, ale zaproszonym gościom sprawił wielką niespodziankę. W Urzędzie Lotnictwa Cywilnego uzyskał jednorazową zgodę, aby na fragmencie dawnego pasa startowego mogły wylądować 3 samoloty.
– Aeroklub Krakowski był pierwszą instytucją, której powierzono otworzenie muzeum lotnictwa w Krakowie, dlatego jednym z tych samolotów była wilga należąca do Aeroklubu Krakowskiego, malowana w pawie pióro. Pilotował ją członek aeroklubu, nieżyjący już pułkownik pilot Wojciech Ochodzki. Oprócz tego przyleciały wówczas dwa samoloty z Grupy Akrobacyjnej „Żelazny”, które wykonały akrobacje i wylądowały na pasie startowym, aby później wkołować na płytę główną obok naszego hangaru, gdzie odbywała się uroczystość. Wtedy zamarzyło mi się zrobienie pikniku lotniczego – wspomina K. Radwan.
Rok później jego marzenia przybrały realny kształt pierwszej edycji Pikniku Lotniczego, w którym zaprezentowano 35 statków powietrznych. – Ta impreza, podobnie, jak i dzisiaj, miała charakter pokazów akrobacyjnych, choć także prezentowaliśmy w locie samoloty turystyczne i sportowe. Piknik trwał dwa dni i przyszło wtedy około 20 tys. ludzi. To był niewątpliwy sukces – dodaje dyrektor Radwan.
Dziś są to największe w Polsce cywilne pokazy lotnicze. Rok temu obserwowało je ponad 40 tys. osób. Wprawdzie kiedyś popularne były – dziś już nieistniejące – pokazy lotnicze w podwarszawskiej Góraszce, które gromadziły więcej widzów niż Krakowie, ale pokazywano w nich zdecydowanie mniej samolotów. Rekordowy pod tym względem był krakowski Piknik Lotniczy w 2009 r., w którym zaprezentowano 111 maszyn.
Inicjał na niebie
Ale nie ich liczba decyduje o randze wydarzenia. O wiele większe znaczenie dla miłośników lotnictwa ma to, jacy piloci prezentują swoje umiejętności. I pod tym względem tegoroczny X Piknik Lotniczy zasługuje na szczególne zainteresowanie. Wszyscy piloci zaproszeni do pokazów należą do elity. Na krakowskim niebie zobaczymy m.in. Jerzego Makulę, 6-krotnego mistrza świata w akrobacji szybowcowej. Tym razem będzie wykonywał akrobację zespołową w towarzystwie dwóch samolotów z Grupy Akrobacyjnej „Żelazny”. Swoje niewiarygodne umiejętności pokaże Litwin Jurgis Kairys, wielokrotny mistrz świata w akrobacji samolotowej. Przyleci z ekipą do Krakowa samolotami, które sobie sam przygotowuje. To maszyny mogące wytrzymać przeciążenia nawet 11 g i dlatego można na nich wykonać ekstremalnie trudne pokazy. Litewski pilot robi figury, których nie klasyfikuje się nawet na zawodach o mistrzostwo świata, bo nie każdy samolot nadaje się do tego typu ewolucji. Jurgis Kai- rys swoim samolotem, za pomocą dymu z dymownic umieszczonych na skrzydłach, kreśli na niebie literę „J”. Gdy ta ulotna litera spada powoli w dół, on w tym czasie wykonuje 17 pionowych beczek, aby następnie ciasno wyjść do góry. – Tam są wtedy potężne przeciążenia. Tego nikt inny nie wykonuje, gdyż oprócz nieprawdopodobnego kunsztu pilota potrzeba do tego specjalnie skonstruowanej maszyny – tłumaczy K. Radwan.
Hitem pokazów, choć w innej kategorii, będzie wystawiany po raz pierwszy w Krakowie myśliwiec Supermarine Spitfire, legenda II wojny światowej, jedna z tych maszyn, na których polscy piloci walczyli w bitwie o Anglię. Właścicielem samolotu jest Steven Stad. Za jego sterami zasiądzie Jacek Mainka, jedyny polski pilot młodego pokolenia, który wyszkolił się, aby pilotować ten samolot podczas pokazów. Maszyna będzie malowana w barwy polskiego Dywizjonu 305.
Oczywiście to niejedyne atrakcje kilkugodzinnych pokazów lotniczych, jakie będzie można oglądać w Krakowie w ostatni weekend czerwca. Warto więc uczestniczyć w nich od samego początku. Już o godz. 10 wystartują pierwsze samoloty. Pokazy lotnicze, nawet najwspanialsze, bez odpowiedniego komentarza byłyby niczym niemy film. Dlatego warto podkreślić, że krakowska impreza jest co roku obsługiwana przez specjalistę z najwyższej półki. Komentarz podczas pokazów prowadzi Jan Hofman, którego można słuchać godzinami. Ma on pełną wiedzę na temat konstrukcji samolotów, wyposażenia i uzbrojenia samolotów wojskowych. To wszystko sprawia, że całodzienne cywilne pokazy lotnicze są nie tylko dobrą okazją do rodzinnego spędzenia czasu na wolnym powietrzu, ale mają też walory edukacyjne.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się