Nowy numer 38/2023 Archiwum

Mordercza statystyka

Mówi się, że statystyka nie ma serca. Jest bezduszna i zimna. Nie zna litości i jest do bólu racjonalna. Tyle tylko że bez niej nie sposób analizować wielu zjawisk występujących w przyrodzie, kosmosie czy nawet w nas samych.

W ostatnich dniach na oficjalnym blogu należącym do Międzynarodowej Organizacji Zdrowia, która jest częścią ONZ, zawisła grafika pokazująca, które zwierzęta są najgroźniejsze dla człowieka. Statystyka dotyczy całego świata, a liczba ofiar podana jest w skali roku. Co z tej grafiki można wyczytać? Że groźniejsze od rekinów, lwów, hipopotamów, słoni i krokodyli są... psy. Te zwierzęta, które są najlepszymi przyjaciółmi ludzi, rocznie zagryzają około 25 tys. osób. Wymienione wyżej rekiny, lwy, słonie, hipopotamy i krokodyle razem wzięte zabijają nie więcej niż 1700 osób, czyli prawie 15 razy mniej! Analiza statystyczna nieraz może wywrócić nasze wyobrażenie o świecie i otaczających nas przedmiotach do góry nogami. Tak jest chociażby w przypadku analizy różnych środków transportu. Najwięcej osób boi się tych, które są najbezpieczniejsze, czyli samolotów. To samochód jest najniebezpieczniejszy. A mimo tego wiele osób za żadne skarby nie wejdzie do samolotu, bojąc się, że on spadnie. Nie ma za to problemu, żeby usiąść za kółkiem samochodu i bez zapiętych pasów jeździć jak pirat. Inny przykład. Jakie źródło energii ma najmniejszy wpływ na środowisko? To pytanie mało precyzyjne, ale jeżeli przyjąć, że miarą szkodliwości jest ilość wyemitowanych gazów i spalin, okazuje się, że najbardziej szkodzą wiatraki i biomasa. Co??? Przecież wiatraki nie dymią! No jak już stoją, to nie, ale ich wyprodukowanie kosztuje bardzo dużo energii, a ich postawienie wymaga ogromnych ilości cementu (którego produkcja jest obciążająca dla środowiska). Oczywiście cementu potrzeba więcej na budowę np. reaktorów atomowych czy elektrowni węglowej, ale te dwie ostatnie produkują też nieporównywalnie więcej energii. Innymi słowy, gdyby przeliczyć wszystko na ilość wyprodukowanego prądu, okazuje się, że dokładna analiza statystyczna może niejednego zaszokować. Na jednostkę energii wiatrak (w całym cyklu produkcji, a więc licząc wyprodukowanie elementów składowych i postawienie go w polu) emituje więcej gazów cieplarnianych niż elektrownia atomowa. A biomasa ma większy wpływ na środowisko niż spalanie benzyny (znowu licząc cały cykl produkcji).

Pies – największy przyjaciel?

Ale wracając do zwierząt. Pomijając w tej statystyce nas, ludzi, w końcu sami siebie też zabijamy, najgroźniejszym, najstraszniejszym i krwawym zwierzęciem jest... komar. Tak, tak. Komary rocznie zabijają 725 tys. ludzi.

Nie, nie dlatego, że gdzieś w buszu żyją komary wielkości biurka, tylko dlatego, że po pierwsze roznoszą choroby, a po drugie jest ich bardzo dużo. Na to, że komary są tak zabójcze dla człowieka, wpływa także fakt, że na choroby, które powodują, nie ma szczepionek, i to, że najbardziej zjadliwe są tam, gdzie panuje bieda. Drugim po komarach najbardziej niebezpiecznym zwierzęciem są węże. Te zabijają rocznie około 50 tys. ludzi. Następne miejsce zajmują psy. Te ostatnie są tak skuteczne w zabijaniu, bo my, ludzie, zapomnieliśmy, że psy są zwierzętami. Traktujemy je jak ludzi, a tymczasem zwierzęta mają swoje instynkty, które trudno nam nieraz zrozumieć. I dlatego czasami zdarza się, że oswojony pies pogryzie dziecko czy właściciela. Dzieje się tak nie bez powodu. Tyle tylko że te powody dla człowieka mogą być niezrozumiałe. W skrócie mówiąc, może się zdarzyć, że konflikt między psem a człowiekiem wynika z tego, że „nadajemy na innych falach”. Psy zabijają rocznie 25 tys. osób właśnie dlatego, że są tak blisko ludzi. A wracając do śmiercionośnego rankingu – po psach są muchy tse-tse (zabójcy 10 tys. ludzi) i przedstawiciele pewnej rodziny pluskwiaków (zajadkowate). W strefie tropikalnej i subtropikalnej roznoszą one różne zarazki, w tym świdrowca, który wywołuje chorobę Chagasa. W sumie zdaniem specjalistów ze Światowej Organizacji Zdrowia w wyniku ukąszeń pluskwiaków rocznie życie traci około 10 tys. ludzi. Podobna liczba umiera w konfrontacji z maleńkim ślimaczkiem wodnym. I podobnie jak w przypadku owadów, nie chodzi o ślimaka samego w sobie, tylko o to, że jest on jednym z „nośników” pewnego rodzaju przywry. Schistosomatoza, czyli grupa chorób wywołanych przez te przywry, jest drugim po malarii powodem śmierci ludzi z powodu pasożytów.

A gdzie człowiek?

Po ślimakach, a właściwie przywrach, są jeszcze glista świńska i tasiemiec (w sumie około 4500 ofiar). I dopiero teraz zaczynają się prawdziwe potwory. Krokodyl (1000 zabitych), hipopotam (500 ofiar), słoń i lew (po 100) oraz wilk i rekin. Każde z tych dwóch ostatnich zabija rocznie średnio po 10 osób. I tak w skrócie wygląda lista zwierząt, które najbardziej zagrażają człowiekowi. Nie ma wątpliwości, że najgroźniejsze są owady, choć całe szczęście, że te, które żyją w naszej części świata, nie stanowią zagrożenia. U nas najgroźniejsze są psy. Nie licząc samych ludzi, którzy w światowym rankingu plasują się na drugiej, zaraz po komarach, pozycji. Statystycznie ludzie zabijają rocznie pół miliona innych ludzi. Jeżeli wziąć pod uwagę liczebność komarów i liczebność ludzi, okazuje się, że to człowiek jest największym zagrożeniem dla drugiego człowieka. Statystycznie oczywiście. Źródło WHO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast