O swojej codziennej pracy na rzecz obrony życia, medialnej „prawdzie” i o tym, jak można włączyć się w prolajferskie projekty, mówią Kaja Godek i Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do Życia.
Kaja Godek w Siemianowicach przedstawiła wykład „Obywatelski projekt ustawy o ochronie życia”. Odwołała się w nim do ubiegłorocznego projektu obywatelskiego dotyczącego zakazu stosowania aborcji eugenicznej oraz do powstałej w tym roku kampanii „Stop pedofilii”. – Jeżeli nie chronimy życia w pełni, to nie chronimy go w ogóle – mówiła K. Godek. Prolajferka wyjaśniła zebranym, czym dokładnie jest ustawa zwana potocznie ustawą aborcyjną.
– To ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. To jest bardzo istotne. Sam tytuł mówi o tym, z jaką intencją była ona pisana: aborcja zostanie zakazana, natomiast w trzech przypadkach, które są wyszczególnione w ustawie, będzie ona dopuszczalna. Ustawa absolutnie nie była pisana w taki sposób, by udzielać prawa do aborcji. Dopuszczalność to nie jest prawo – wyjaśniała.
Kaja Godek przypomniała, że przeprowadzenie aborcji eugenicznej jest dopuszczalne w przypadku, kiedy lekarz stwierdzi duże prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu. – Pytanie, co znaczą: „duże prawdopodobieństwo”, „uszkodzenie ciężkie i nieodwracalne”. Wyjaśniła, że połowa ludzi z zespołem Downa wykazuje upośledzenie lekkie bądź umiarkowane. Testy prenatalne tego nie wykazują. Stopień upośledzenia zależy od czynników biologicznych, ale także od wychowania czy dostępu do rehabilitacji. – Dzieci mają prawo do życia dlatego, że są ludźmi, a nie dlatego, że uważamy je za fajne, ani nie dlatego, że nam się podobają. Należy dać im prawo do życia, bo aborcja to jest straszna rzecz – mówiła K. Godek, która sama jest matką dziecka z zespołem Downa. Zwróciła uwagę również na to, że rodzice wychowujący niepełnosprawne dziecko mają prawo do pomocy z zewnątrz.
Pod projektem zaostrzenia ustawy aborcyjnej zebrano 450 tys. podpisów, mimo to został on odrzucony już po pierwszym czytaniu. Kampania zebrała jednak pozytywne owoce. Dzięki niej udało się zaangażować ludzi z różnych środowisk w zbieranie podpisów, w organizację wystaw pro life czy spotkań wokół tematyki związanej z obroną życia. Do debaty publicznej udało się także przebić z informacjami, o których wcześniej nie było mowy. Chodzi np. o dane dotyczące aborcji eugenicznych, które w Polsce przeprowadza się głownie w 5. i 6. miesiącu ciąży. – Potwierdziło się, że wystarczy powiedzieć prawdę, czym jest aborcja, a ludzie będą się jej sprzeciwiali – mówiła K. Godek. – To, co w trakcie debaty wywołało wstrząs, to zastąpienie słowa aborcja słowem: zabijanie dziecka. To przedostało się do wielu mediów i odniosło pozytywny skutek w uświadamianiu społeczeństwa.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się