Historia zbawienia. Lata 20. XX wieku. Młoda żydówka pracuje w ogrodzie. Przechodzi człowiek. Przystaje. „Wiesz, dziewczyno, że Mesjasz, na którego ty czekasz, już przyszedł? To jest Jezus”. Bach! I jakby nic, rusza w swoją drogę.
Kobieta wyprostowała się i spojrzała w niebo. „Boże, widziałeś tego człowieka? Słyszałeś, co mówił? Co Ty masz mi do powiedzenia?”. Bóg mocno dotknął jej serca. Nigdy czegoś takiego nie przeżyła, nie rozumiała, co się z nią dzieje. Jedno wiedziała – Jezus jest Mesjaszem. Uwierzyła, a z nią cały jej dom. I pół wsi.
Bóg ma marzenia
– Ta historia wydarzyła się na terenie dzisiejszej Ukrainy. To była moja babcia – opowiada Kazimierz Barczuk, pastor, założyciel Misji „Poślij Mnie”. – Przez jej wiarę i świadectwo wielu ortodoksyjnych żydów uwierzyło w Jezusa. Kobieta i jej mąż mieli 12 dzieci. Kazik jest synem jednej z ich córek. Miał 25 lat i był już pastorem, kiedy babcia zmarła. – Poszedłem z wujkiem do szpitala po odbiór jej rzeczy osobistych – opowiada. – Lekarz oddaje nam jej torebkę. Wiadomo, w damskiej torebce różne rzeczy się znajdą. Zaglądam do środka, a tam stare pożółkłe zdjęcie. Jakaś woda, roślinność, góry. Pytam wujka: „Co to?”. A on zaczyna płakać: „Rzeka Jordan w Izraelu...”. Tak dowiedział się o swoich żydowskich korzeniach. Wstrząśnięty modlił się: „Panie, Ty wiesz, co jest w moim sercu. Ja chciałbym się teraz dowiedzieć, co jest w Twoim”. – Czasem dobrze jest zapytać Boga o Jego marzenia względem nas – podpowiada pastor. – Otwarłem Boże słowo i natrafiłem na List do Rzymian, gdzie Paweł pisze, że wszystkie swoje pragnienia i modlitwy kieruje do Boga za zbawienie żydów [Rz 10,1 – przyp. aut.]. Powiedziałem: „Boże, jeśli to Twoje marzenie, chcę je spełnić”.
Poślij mnie
Wraz z żoną Dorotą rozpoczęli służbę wśród żydów w Polsce, w Rosji i na Ukrainie. Z przerażeniem obserwowali ogrom biedy wśród społeczności żydowskiej w byłych republikach ZSRR. – Ludzie starzy i chorzy, ofiary Holokaustu, ich potomkowie – wymienia pastor. – W nowej sytuacji społecznej ci ludzie byli pozbawieni środków do życia. Tak powstała Fundacja Pomocy Humanitarnej „Chewra”. Udało się połączyć działania różnych organizacji, Kościołów, osób prywatnych i dotrzeć ze wsparciem do tysięcy osób. Kontynuując dzieło, Barczukowie założyli Misję „Poślij Mnie”, rozszerzając je o działalność misyjno-duszpasterską. Wyjeżdżają także do Izraela i mówią o Jezusie. – Gdybym był żydem mesjanistycznym, nawet by mnie nie słuchali – twierdzi Kazik. – Ale ja jestem dla nich „koszerny”, bo najpierw byłem chrześcijaninem, a potem przyjąłem również moje żydowskie pochodzenie. W ich przekonaniu nie zdradziłem wiary.
Symbol spotyka Rzeczywistość
Pastor przyjechał do parafii św. Jadwigi w Chorzowie, odpowiadając na zaproszenie parafian i proboszcza ks. Emanuela Pietrygi. Opowiadał o przebiegu tradycyjnej Paschy żydowskiej. Wyjaśniał znaczenie symboli i gestów, potraw i naczyń używanych podczas posiłku. Dał świadectwo o Jezusie i ukazał analogię pomiędzy żydowskimi obrzędami a wiarą chrześcijańską. Dopiero znajomość starotestamentalnej symboliki daje pełne zrozumienie tego, co wydarzyło się na Golgocie. I co dokonuje się na ołtarzu. – W roku 33 naszej ery symbol spotkał się z Rzeczywistością – mówi Kazik. – Bez zrozumienia Paschy nie można zrozumieć historii zbawienia. Przed rozpoczęciem święta żydowski dom musi być dokładnie oczyszczony z kwasu. Zanim żydówka omiecie każdy kąt, zwraca się do Boga. – Która z was, drogie panie, modli się przed sprzątaniem? – pyta pastor. – A uwierzcie, że od razu jest czyściej. Już św. Paweł zwrócił uwagę na trud, który zadają sobie żydzi, żeby wyrzucić stary kwas z domu. O ile bardziej my, których Barankiem jest Chrystus, powinniśmy obchodzić nasze święto bez gniewu, bez złości? Żydowskie święto rozpoczyna się od zapalenia świecy. To symbol nieustannej obecności Boga w dziejach narodu wybranego. Każdy wychylony kielich wina ma swoją symbolikę. Pierwszy jest znakiem świętości Boga i wezwania Izraela, by był Jego świętym ludem. Na stole leżą gorzkie zioła. To może być pietruszka, seler.
Krwawy znak
Przed spożyciem macza się je w solonej wodzie. Słona woda symbolizuje łzy wylane podczas niewoli. Zioła – gałązkę hizopu, którą Bóg nakazał skropić krwią baranka odrzwia domów. – Nieważne, czy Izraelita był pobożny, mądry czy nie. Gdyby na jego drzwiach nie było krwawego znaku, nie przeżyłby – tłumaczy Kazik. – A nas uratowała Krew Chrystusa! Czy wiecie, jakie były ostatnie słowa Jezusa na krzyżu, zanim umarł? – pyta. – „Wykonało się!” – odpowiadają słuchacze. – Tak to brzmi w naszym tłumaczeniu – wyjaśnia pastor. – W oryginale czytamy, że Jezus powiedział Ojcu: „Zapłacone”! Jezus spłacił przed Bogiem wszystkie twoje długi. Gdy Anioł Śmierci idzie w twoim kierunku, On mówi: „Zostaw go! Moja krew go chroni, Ja za niego zapłaciłem...”. Słuchacze mają łzy w oczach. Pastor milczy, opanowuje drżenie głosu. – Ważnym elementem podczas Paschy jest maca, czyli niekwaszony chleb niedoli. Na stole są trzy kawałki. Jeden z nich łamie się i chowa w białe płótno. Żydzi nie potrafią do końca wyjaśnić tej symboliki. A wiecie, co ja myślę? Że tu chodzi o Chrystusa. Zabitego. Po śmierci owiniętego w białe płótno...
Kość dla niewolnika
Na stole stoi kolejny kielich – sądu. Ojciec rodziny macza w nim palce i, strząsając z nich wino, wymienia kolejne plagi. Następnie odmawia modlitwę uwielbienia za uratowanie narodu. – Jednak mówi Bogu, że radość, którą wyraża, jest niekompletna – opowiada Kazik. – Bóg w Egipcie uratował Izraelitów, ale zginęli ich sąsiedzi. Mówię Jezusowi: „Cieszę się, że należę do Ciebie. Moje szczęście jednak nie jest pełne, kiedy tylu ludzi Cię nie zna, odrzuca Twoją miłość”. Pastor pokazuje kość. Symbol kości baranka, które – według słów Jahwe – nie miały być łamane. – Izraelici byli niewolnikami. Do jedzenia dostawali nie mięso, a kości. Co złamali i wyssali, było ich – wyjaśnia pastor. – Bóg chce przez to powiedzieć: „Już nie jesteś niewolnikiem. Jedz jak człowiek wolny!”. My też jesteśmy wolni. Niewola grzechu była o wiele głębsza niż egipska. Chrystus za tę wolność zapłacił zbyt wysoką cenę, żebyśmy nadal mieli żyć jak niewolnicy, choć świat nam chce narzucić taki styl życia.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się