Odrzucenie biologicznego wymiaru płci i zatarcie różnic między kobietą a mężczyzną, uznanie odmienności seksualnych za normę i zniszczenie rodziny – takie cele stawiają ideolodzy gender.
Snuje ona następującą wizję przyszłości: „I tak jak ostatecznym celem rewolucji socjalistycznej było nie tylko usunięcie przywilejów klas ekonomicznych, lecz także wyeliminowanie samego podziału na klasy ekonomiczne, podobnie celem rewolucji feministycznej nie może być jedynie, jak zakładano w pierwszym ruchu feministycznym, usunięcie męskich przywilejów, lecz usunięcie samego rozróżnienia płci. Różnice genitalne między ludźmi nie miałyby już żadnego znaczenia kulturowego. Powrót do niezachwianego panseksualizmu, freudowskiej »polimorficznej perwersji« zastąpiłby prawdopodobnie homo/hetero- i biseksualność. Reprodukcja gatunku, której ciężar spoczywa na jednej płci, a korzyści rozkładają się na obydwie, zostałaby zastąpiona (przynajmniej w możliwości wyboru) jakąś formą reprodukcji sztucznej”. Shulamith Firestone otwarcie stwierdza, że celem rewolucji feministycznej środowisk genderowych jest usunięcie rozróżnienia płci. Warto przy tym zwrócić uwagę, że problem przetrwania gatunku chce ona rozwiązać przy pomocy sztucznej reprodukcji, co spełnia się obecnie za pomocą metody in vitro (gdy wydała „Dialektykę płci” in vitro nie było jeszcze znane).
Płeć kulturowa i społeczna
Prekursorem teorii płci kulturowej jest amerykański psycholog i seksuolog John Money (1921–2006). To on jako pierwszy użył terminu „gender” jako tożsamości płciowej niepokrywającej się z płcią biologiczną. Definiował on gender jako rolę społeczną, subiektywne doświadczenie męskości lub kobiecości. Choć nie wykluczał sfery biologicznej, stworzył pojęcie „gender role” (rola według płci): „wszystko co osoba mówi lub czyni, aby ujawnić się jako posiadacz statusu, odpowiednio, chłopca i dziewczynki lub kobiety. Pojęcie to zawiera seksualność, lecz nie ogranicza się do seksualności interpretowanej w sensie biologicznym” (za A. Peters, „Gender, Światowa norma polityczna i kulturowa”, Warszawa 2013). Definicję gender jako roli społecznej wprowadziła brytyjska socjolog i feministka Ann Oakley (1944). Według niej, płeć nie jest naturalna, lecz zależy od kultury, w której odbywa się socjalizacja: „Męskość i kobiecość nie są substancjami »naturalnymi« właściwymi, tkwiącymi w istocie w jednostce, ale cechami psychologicznymi i kulturowymi, wynikiem procesu społecznego, w którym jednostka nabywa cech męskich i (lub) żeńskich” (http://gosc.pl/doc/1860079.Gender-aktualny-stan-dyskusji). Wątek płci kulturowej i biologicznej jest centralnym zagadnieniem w teoriach znanej amerykańskiej feministki, jednej z głównych ideowych założycielek gender, Judith Butler (ur. 1956). Jest ona twórczynią teorii queer (teoria odmieńców), która stanowi rozwinięcie ideologii gender z perspektywy homo- i transseksualnej. Swe poglądy zawarła w opublikowanej w 1990 r. książce „Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości” (z niej pochodzą cytowane w tym artykule fragmenty), wydanej w języku polskim w 2008 r. w Wydawnictwie Krytyki Politycznej. Według J. Butler, istnieje płeć biologiczna i kulturowa, ale ta ostania wcale nie wynika z biologicznej, gdyż jest wytworem kultury i nie jest z góry ustalona: „Skoro kulturowa płeć to właśnie kulturowe znaczenia, jakie przyjmuje ciało o określonej płci biologicznej, kulturowa płeć nie może wypływać z płci biologicznej w jakikolwiek prosty sposób”. Twierdzi też, że w wymiarze kulturowym nie istnieją tylko dwie płcie: „nawet jeśli wydaje się, że biologiczne płcie niewątpliwie charakteryzują się binarnością poprzez swoją morfologię i budowę (…) to nie ma powodu sądzić, że są tylko dwie płcie kulturowe”. Według amerykańskiej feministki, płeć społeczno-kulturową tworzymy przez „performatywność”, czyli jej nieustanne powtarzanie i odgrywanie. Jeśli więc chłopcu będziemy wmawiać, że jest dziewczynką i nauczymy go odgrywać jej rolę, to zostanie kobietą. Konsekwencją zakwestionowania biologicznego wymiaru płci i sformułowania teorii „performatywności” jest uznanie przez J. Butler za równoprawne z płcią męską i żeńską także gejów i lesbijek, transseksualistów czy biseksualistów.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się