Biblia podkreśla równość w człowieczeństwie obu płci oraz że odmienność „bycia mężczyzną” i „bycia kobietą” jest czymś dobrym i chcianym przez Boga.
Żyjemy w czasach, w których aktualne jest powiedzenie Orwella, że „powtarzanie rzeczy oczywistych jest obowiązkiem inteligentnych ludzi”. Zachodnie państwa zakwestionowały definicję małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, teraz kwestionują rzecz jeszcze bardziej oczywistą – odrębność mężczyzny i kobiety wpisaną w ich naturę. Głosi się, że męskość i kobiecość nie wynikają z płci, z natury, czyli z faktu urodzenia się mężczyzną lub kobietą. Kobiecość lub męskość to jedynie społeczne role, przeciwko którym człowiek ma pełne prawo się buntować i sam je kształtować całkowicie dowolnie. Absurd takiej wizji płciowości widoczny jest gołym okiem – z akcentem na „gołym”. Taka wizja sprzeczna jest z biblijną wizją człowieka. Nie znam antropologii, czyli wizji człowieka, bardziej wzniosłej i szlachetnej niż chrześcijańska. Zdrowa nauka jest najlepszym lekarstwem na chore teorie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.