Nowy Numer 16/2024 Archiwum

PO: Praca za poparcie Protasiewicza - będzie śledztwo?

Politycy PiS zaapelowali do prokuratora generalnego, aby wszczął śledztwo ws. nagrań, z których wynika, że poseł PO oferował delegatowi na zjazd dolnośląskiej Platformy pracę w zamian za poparcie Jacka Protasiewicza w wyborach szefa regionu. Według nich doszło do przestępstwa.

Posłowie PiS zapowiedzieli, że jeżeli prokurator generalny Andrzej Seremet nie zdecyduje się na rozpoczęcie śledztwa, PiS w najbliższych dniach złoży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Zdaniem PiS mogło dojść do złamania art. 230 kodeksu karnego, zgodnie z którym "kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej, albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi, albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

"Niewątpliwie widać z jak patologicznymi mechanizmami mamy tu do czynienia. To jest coś więcej niż patologia. To złamanie prawa. To korupcja polityczna w czystej postaci" - powiedział na konferencji w Sejmie wiceszef PiS Mariusz Kamiński. Dodał, że przesłuchani powinni zostać m.in. premier Donald Tusk, rzecznik rządu Paweł Graś, delegat PO na zjazd Edward Klimka, poseł Norbert Wojnarowski oraz Jacek Protasiewicz.

"Należy zbadać ile telefonów wykonali prezesi KGHM, do ilu delegatów na zjazd dolnośląskiej Platformy z tego rodzaju propozycjami, gdyż jest wysoce prawdopodobne, że pan Klimka nie był jedyną osobą, która była obiektem tego typu propozycji. Walka wewnątrz PO była niezwykle brutalna" - zaznaczył Kamiński.

Według Kamińskiego Graś, Protasiewicz i Wojnarowski powinni zostać zawieszeni w prawach członka PO do czasu wyjaśnienia sprawy.

Posłowie PiS nawiązywali do rankingu "Doing Business 2014", w którym Polska znalazła się na 45. miejscu wśród 189 ujętych w nim państw, podczas gdy w ubiegłorocznym zestawieniu warunków do prowadzenia biznesu zajmowała miejsce 55. Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka pozycja naszego kraju spada w wielu dziedzinach m.in., jeśli chodzi o załatwianie spraw w urzędzie skarbowym, albo czas potrzebny na przyłączenia do energii elektrycznej.

"Co należy zrobić w naszym kraju rządzonym przez koalicję PO-PSL? Trzeba mieć znajomości. Trzeba znać Jacka, rzecznika rządu Pawła Grasia. Wtedy można robić biznes. Czy to jest demokracja w stylu zachodnioeuropejskim? Wygląda na to, że żyjemy w republice bananowej, gdzie biznes można robić, jeśli zna się tych panów" - dodał poseł.

W zamieszczonym w internecie tekście "Dolnośląskie taśmy prawdy. Praca za głos na zjeździe" "Newsweek" podał, że dotarł do nagrania, na którym słychać jak poseł Wojnarowski, stronnik Protasiewicza, obiecuje delegatowi Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza. Według Klimka po godzinie od spotkania z posłem, zadzwonił do niego jeden z wiceprezesów KGHM i wyznaczył mu spotkanie dwa dni po zjeździe PO - na wtorek.

Ponadto - według tygodnika - w rozmowie tej Wojnarowski mówił też o perypetiach zawodowych swojej żony Barbary (jeszcze niedawno media informowały, że pełniła ona funkcję dyrektora departamentu w Ecoren, spółce-córce KGHM) i spotkaniu z Grasiem.

Graś, pytany we wtorek o nagranie, potwierdził, że Wojnarowski był u niego, podobnie jak "kilkudziesięciu albo nawet kilkuset posłów PO trafia". "Przyszedł - jak wielu posłów - ze sprawami osobistymi, ze sprawami rodzinnymi. Przyszedł skarżyć się, że jego żona nie ma pracy" - relacjonował rzecznik rządu.

"Usłyszał to, co słyszą w takich przypadkach wszyscy posłowie: +Chłopie, to nie jest biuro pośrednictwa pracy. Jesteś z Dolnego Śląska, jeśli szukasz pomocy, masz tam Schetynę, masz tam Protasiewicza. Pytaj ich. Tu na pewno miejsca pracy nie znajdziesz. W kancelarii na pomoc w tej sprawie nie możesz liczyć+" - powiedział.

W ocenie rzecznika rządu rozmowa, którą było słychać na nagraniu, "wygląda na jednostkowy incydent".

« 1 »

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny