Nowy numer 17/2024 Archiwum

Dla Boga nie ma nic niemożliwego

W dyskusjach na temat związków homoseksualnych pojawia się tylko jedna grupa homoseksualistów – ta, która żąda dla siebie wszelkich praw. Nie słychać jednak w ogóle osób, które choć doświadczają tych skłonności, to nie podzielają „radosnego” dążenia swoich kolegów i koleżanek. Ja należę właśnie do tej drugiej grupy. Chcę zaświadczyć o swojej drodze i o swoim widzeniu, czym jest homoseksualizm i jak widzę rolę Kościoła na tej drodze.

Odkąd pamiętam, chciałam założyć zdrową, normalną rodzinę. Odkrycie w sobie skłonności homoseksualnych było dla mnie i szokiem, i poczuciem pozornego odnalezienia „domu”. Moje „szczęście” nie trwało długo, gdyż już po kilku dniach zaczęły mnie męczyć potworne wyrzuty sumienia, że to, co robię, jest niewłaściwe i wbrew mnie. Na początku związek, w który weszłam, traktowałam jako stan chwilowy, że to się skończy i będzie normalnie, ale z biegiem czasu okazało się, że nie potrafiłam skończyć. Zaczęła się wieloletnia szarpanina z samą sobą. Chciałam Boga, chciałam żyć według Jego zasad, a jednocześnie żyłam po drugiej stronie. Chciałam móc założyć rodzinę, mieć męża, dzieci, ale wybory, których dokonywałam, nie przybliżały mnie do tego. Nie żyłam więc ani według własnych, ludzkich pragnień, ani według wiary.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy