Nowy numer 39/2023 Archiwum

Wotum Glińskiego

Choć wniosek o wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska i wybranie na premiera prof. Piotra Glińskiego został odrzucony, jednak w dalszej perspektywie wcale nie musi oznaczać
to porażki PiS.


Pomysł konstruktywnego wotum nieufności wysunęło PiS prawie pół roku temu. Premiera Tuska miał zastąpić prof. Gliński, naukowiec, socjolog, niezaangażowany w bieżącą politykę. Wniosek w tej sprawie wpłynął do Sejmu w lutym, 
7 marca odbyła się nad nim debata, a dzień później głosowanie, w którym rządząca koalicja PO i PSL odrzuciła go 236 głosami, przy poparciu 137 posłów PiS i jednego z Solidarnej Polski. Reszta partii opozycyjnych albo nie głosowała – jak Ruch Palikota, albo wstrzymała się – jak SP i SLD. Taki wynik był do przewidzenia, gdyż żadna z pozostałych partii opozycyjnych go nie popierała. Jednak okoliczności temu towarzyszące, a szczególnie sejmowa debata, mogą mieć konsekwencje na przyszłość, i to bynajmniej nie na korzyść PO, lecz PiS. Bowiem merytorycznym argumentom Jarosława Kaczyńskiego premier Tusk przeciwstawił ostry atak personalny na prezesa PiS. Konfrontacyjny premier nie przysporzy PO zwolenników, a umiarkowany prof. Gliński może przyciągnąć do PiS wyborców centrowych.


„Mount Everest
złego rządzenia” 


Uzasadniając wniosek o konstruktywne wotum nieufności, prezes PiS przez prawie 2 godziny punktował słabości gabinetu Tuska, wymieniając 12 głównych zaniedbań i obszernie uzasadniał swoje oceny.
Wskazując na problem bezrobocia, zauważył, że osiągnęło ono poziom ponad 14 proc., a wśród młodych nawet 20 proc. Rząd nie tylko nie ma pomysłu, jak ten problem rozwiązać, lecz nawet zamroził środki z Funduszu Pracy. Odnosząc się do kwestii ubożenia społeczeństwa, podkreślił, że w 2011 r. po raz pierwszy od lat doszło do wzrostu liczby rodzin żyjących poniżej minimum socjalnego, od 1 proc. do 6,7 proc., a 31 proc. w tej grupie to ludzie poniżej 
18. roku życia.

Rząd jednak nie podejmuje skutecznych działań, aby ten proces zahamować. Ostro skrytykował zmiany w systemie oświaty: 6-latki w szkołach – zupełne nieporozumienie, cyfryzacja – niepowodzenie, reakcja na wzrost przemocy w szkołach – po prostu zabawna – punktował. Jak zauważył, nauka w szkołach nie polega już na zdobywaniu wiedzy, tylko na nabywaniu umiejętności zdawania testów. Wskazał też na fatalny stan służby zdrowia. Podkreślił, że udział pacjentów w opłatach za lekarstwa po reformie refundacyjnej, przeprowadzonej przez PO, wynosi w Polsce prawie 38 proc., co jest rekordem w UE. Tymczasem jedyną receptą rządu jest komercjalizacja – czyli wprowadzanie reguł rynkowych, w których czynnikiem decydującym jest pieniądz. „Mount Everestem złego rządzenia” nazwał działania rządu w sprawie budowy dróg. Przeznaczone na ten cel olbrzymie środki z UE wydawano nieracjonalnie, a ponadto doprowadzono do bankructwa polskie firmy budowlane. Ostro krytykując naszą politykę zagraniczną, szczególnie wobec Niemiec i Rosji, określił ją jako „mikromanię narodową”, „serwilizm i „klientyzm”.
Prezes PiS wygłosił swoje wystąpienie, w którym często przytaczał różne statystyki, z pamięci. Premier przysłuchiwał się mu z wyraźnym znudzeniem, nawet nie notując zarzutów, natomiast wicepremier i minister finansów oraz spraw zagranicznych nie kryli rozbawienia. 


„Gardziciele demokracji”


Po tak licznych, często druzgocących zarzutach, popartych danymi, można się było spodziewać merytorycznego wystąpienia premiera, w którym ustosunkuje się do zarzutów czy wskaże błędy w wywodzie prezesa PiS. Nic takiego nie nastąpiło. Donald Tusk stwierdził, że nie będzie odnosił się do zarzutów, a odpowiedź na nie przedstawią w najbliższym czasie jego ministrowie. Po czym przystąpił do ostrego ataku personalnego na J. Kaczyńskiego. „Trudno dzisiaj uwierzyć, aby wystąpienie prezesa Kaczyńskiego było wynikiem rzeczywistego zaangażowania, rzeczywistej troski o to, jak zmienić te kłopoty, w jakich Polska żyje”, „pan prezes Kaczyński nie kocha tej Polski, którą mamy”, lider PiS ma „rzeczywiste problemy ze zrozumieniem, co to są reguły demokracji” – to tylko niektóre argumenty ad personam wysuwane przez D. Tuska. Premier zarzucił też przedmówcy kłamstwo, lecz zamiast odnosić się do działań swojego rządu, wytykał błędy rządu PiS sprzed 6 lat, np. w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego. Największej krytyce poddał samą inicjatywę wotum nieufności, która – według niego – jest próbą „destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce”. Zarzucił prezesowi PiS i jego ugrupowaniu, że nie „akceptuje Polski wtedy, kiedy nie wgrywa wyborów”, że chce „demokrację wywrócić do góry nogami”.
Oskarżenia o antydemokratyczny charakter inicjatywy PiS kontynuował w imieniu klubu PO Rafał Grupiński. – „Gardziciele demokracji”, „kuriozalny wniosek”, którego „sensem i istotą jest przede wszystkim niekonstytucyjność” – to tylko niektóre przykłady sformułowań, jakich używał przewodniczący największego klubu parlamentarnego. Stwierdził, że głównym argumentem w pisemnym uzasadnieniu wniosku o wotum nieufności było powstanie większości zdolnej go poprzeć, co nie jest prawdą. W rzeczywistości PiS argumentowało, że uważa „dalsze trwanie dotychczasowego rządu za szkodliwie dla kraju”. Po czym R. Grupiński zarzucił PiS używanie niewłaściwego języka w debacie publicznej i oskarżył o brak szacunku dla odmiennych poglądów i propagowanie wojny polsko-polskiej.


« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast