Wielka historia jednego kościoła. Zaskoczony dekretem, wsiadł do zdezelowanej syrenki, żeby przekonać biskupa, że są „lepsi i godniejsi”. Ordynariusz nowo utworzonej diecezji powiedział tylko: „Panie, ja też nie chciałem iść do Koszalina. Ale mnie »wciśli«. Że są godniejsi, wiem. Szczęść Boże – do roboty!”.
Tak zaczęła się kołobrzeska przygoda ks. prałata Józefa Słomskiego. Nie przypuszczał wówczas, że potrwa 36 lat.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.