Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rumuni wybierają parlament

Według sondaży największe szanse na zwycięstwo ma centrolewicowa koalicja premiera Victora Ponty.

Uprawnionych do głosowania jest nieco ponad 18 mln obywateli. Wybiorą oni 334 deputowanych izby niższej i 137 senatorów. Niemal 300 spośród ponad 18 tys. lokali wyborczych znajduje się za granicą - we Włoszech, Francji, Hiszpanii i USA, które są najczęstszym kierunkiem emigracji zarobkowej Rumunów. Ponadto w Mołdawii, gdzie około 100 tys. mieszkańców ma obywatelstwo rumuńskie, otworzono 19 lokali wyborczych, gdzie mogą oni oddać głos.

Według sondaży wybory wygra centrolewicowa Unia Społeczno-Liberalna (USL) skupiająca Partię Socjaldemokratyczną (PSD) premiera Ponty, liberałów z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) Crina Antonescu i niewielką Partię Konserwatywną (PC). Ostatnie sondaże dają jej około 60 proc. głosów. Głównym przeciwnikiem USL w wyborach będzie Prawicowe Przymierze Rumunii (ARD); koalicja ta skupia Partię Demokratyczno-Liberalną, z której wywodzi się prezydent Traian Basescu, oraz dwa inne niewielkie ugrupowania. Może ona liczyć na 16 do 23 proc. głosów.

Najważniejszym pytaniem w rumuńskich wyborach jest to, czy po nich nie dojdzie do odnowienia walki politycznej między dwoma obozami skupionymi wokół premiera Ponty i prezydenta Basescu. Obaj politycy nie kryją wrogiego nastawienia wobec siebie. W lipcu szef rządu próbował doprowadzić do odwołania głowy państwa w drodze referendum, zawiodła jednak frekwencja - wyniosła mniej niż 50 procent.

Teraz USL, choć zapewne wygra wybory, i tak będzie się musiała podzielić władzą z Basescu. Jego kadencja kończy się bowiem dopiero w 2014 roku, a w Rumunii prezydent ma znaczne kompetencje - między innymi to właśnie on mianuje premiera. Basescu zapowiedział już, że nie mianuje Ponty ponownie na to stanowisko.

Jego pole manewru będzie jednak znacznie ograniczone, jeśli USL zdobędzie w wyniku wyborów konstytucyjną większość. USL zapowiedziała chęć zmiany konstytucji, tak aby uczynić z Rumunii państwo o ustroju parlamentarnym, a nie prezydencko-parlamentarnym.

Nowa odsłona konfliktu między głównymi siłami politycznymi groziłaby zdestabilizowaniem sytuacji w Rumunii w ważnym momencie, gdy Bukareszt negocjuje pożyczkę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW).

Prócz dwóch głównych sił politycznych w wyborach liczy się populistyczna Partia Ludowa biznesmena Dana Diaconescu. Zajmuje ona trzecią pozycję w sondażach, z wynikiem 12,9 proc.

Pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczy także najprawdopodobniej Związek Węgrów w Rumunii.

Analitycy przewidują niską frekwencję. Ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Tomasz Dąborowski w rozmowie z PAP nie spodziewał się, aby udział był znacząco wyższy niż podczas referendum w sprawie odwołania prezydenta, ponieważ "większość rumuńskiego społeczeństwa jest sfrustrowana całą klasą polityczną i zmęczona nieustanną wojną na górze".

Planowo lokale wyborcze powinny zostać zamknięte o godz. 21 czasu miejscowego (20 w Polsce). Wtedy też zostaną podane pierwsze wyniki głosowania.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze