Nowy numer 17/2024 Archiwum

Paw Masłowskiej

Oglądając „Pawia królowej” Doroty Masłowskiej wyreżyserowanego przez Pawła Świątka w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie mamy wrażenie, że bierzemy udział w tańcu z językiem polskim.

Kto w nim prowadzi? Sama autorka, narzucając starym i młodym swój rytm. Może rapu, a może hip-hopu? Czwórka aktorów skanduje melodyjne frazy, wodząc nas między prozą, a wierszem, hipnotyzując uszy i wciągając w niekończącą się opowieść. Trzeba zaznaczyć - opowieść z życia wziętą. Fascynującą oryginalnym rytmem, który w toku narracji, w sobie tylko charakterystyczny sposób pointuje świat i otaczającą rzeczywistość. Poprzetykanym wulgaryzmami i językiem ulicy, który na co dzień odbija się czkawką, więc tu ma niewielką siłę oddziaływania. 

Bohaterowie przedstawiają historie, a zarazem swój stosunek do nich. Robią to ostro, z ironią, sarkazmem, szydząc i drwiąc. Bo taki jest styl Masłowskiej, która nie cacka się z tym co widzi. Także i my widzowie (aktorzy patrzą na niektórych z nas prowokująco ze sceny) musimy być przygotowani na nieustanny atak. Atakowane są schematy myślenia, życia, wypowiadania się. W sumie - wszystko. To jednak może być niebezpieczne. Bo jeśli napada się na wszystko, to jakby na nic. Niebezpieczeństwo dręczenia świata może skończyć się wypadkiem przy pracy. Zgubieniem odpowiedzi na pytanie do czego zmierza atak?  

O co w tej zręcznej ekwilibrystyce językowej chodzi? Taki wypadek przy pracy zdarza się w „Pawiu królowej”. No bo tak - poznajemy historie Patrycji Pitz i Katrzyny Lep (nazwiska – trzeba przyznać -głośno mówiące). Równolatek autorki, pokolenia, któremu „obiecano wszystko”. Dziewczyn mieszkających i pracujących w Warszawie, chcących zrobić karierę, z której niewiele wychodzi. Brzydkie dziewczyny opowiadają o swoim brzydkim życiu, w które i my zostajemy zanurzeni. I co z tego wynika? Nic.

W tej historii o wywróconej do podszewki rzeczywistości trafiają się piękne, satyryczne fragmenty, jak choćby wątek o piosence finansowanej z pieniędzy Unii Europejskiej.

„Piosenka ta powstała za pieniądze z Unii Europejskiej./Każdy w naszej piosence znajdzie coś dla siebie./Piosenka ta powstała za pieniądze z Unii Europejskiej./ Ma na celu zwiększenie liczby głupców w społeczeństwie”. I tyle. Dla niektórych – aż tyle.

Oglądając „Pawia królowej”, skądinąd świetnie zagranego przez młodych aktorów - Paulinę Puślednik, Małgorzatę Zawadzką, Szymona Czackiego i Wiktora Logę-Skarczewskiego, mamy wrażenie, że jesteśmy o krok od wiedzy, kto kreuje nasze sądy o rzeczywistości. Ale ostatecznie zostajemy zasypani przez katarynkowo skandowane trywialne historie i nie udaje nam się dostąpić żadnego wtajemniczenia.  

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych