Nowy numer 17/2024 Archiwum

Infantylizacja za pieniądze podatnika

Mężczyznę poznasz po tym, kiedy używa pada.

Na fejsbukowym profilu baru, w którym można pograć na konsoli, pojawiło się zdjęcie plakatu reklamującego... darmowe rozdawanie prezerwatyw w Wielkiej Brytanii. Oto jeden z brytyjskich ośrodków zdrowia – finansowanych z pieniędzy podatników za pośrednictwem NHS – umieścił na nim obok siebie joypad i smoczek, a także napis „rzuciłbyś to – dla tego? Uniknij dziecięcej pułapki – używaj kondomów” (na szczęście administrator rzeczonego profilu nie przedstawiał tego plakatu jako reklamy owego baru).

Gdybym był graczem i zobaczył taki plakat na ulicy, czułbym się głęboko urażony. Uznałbym, że służba zdrowia w Walsall ma mnie za wiecznego dzieciaka, współczesnego Piotrusia Pana (by nie użyć mocniejszego sformułowania), który będzie unikał poczęcia dziecka tylko po to, żeby móc grać na konsoli. Nieodpowiedzialnego chłystka, któremu rozrywka przesłoniła cały świat i gotów jest dla niej poświęcić ewentualne szczęście rodzinne.

Kampania ta była (jest?) finansowana z pieniędzy ciężko pracujących ojców i matek. Zapewnienia, iż dostęp do darmowej antykoncepcji ma służyć ochronie osób, które nie są gotowe lub których nie stać na posiadanie potomstwa przed rodzicielstwem oraz chorobami wenerycznymi w kontekście opisywanego plakatu warte są funta kłaków. W rzeczywistości chodzi bowiem o to, żeby rozdać jak największą ilość prezerwatyw dzieciakom, których ideałem życia jest wieczna zabawa. W ten sposób setki tysięcy funtów rocznie jest wyrzucanych w błoto.

Smutne jest jeszcze jedno: skoro ktoś był w stanie wymyślić i przeforsować tę formę promocji rozwiązłości, najwyraźniej są ludzie, do których ta forma perswazji przemawia. Nie ulega wątpliwości, że gdy pojawia się dziecko, konsola, gry planszowe, piłka, płyty muzyczne, książki, wytarty stołek w ulubionym pubie, uprząż wspinaczkowa – czyli przedmioty rozrywkowe, jak najbardziej dla ludzi – muszą podzielić się czasem i środkami zużytkowywanymi na ich wykorzystanie ze smoczkiem (oby jak najrzadziej), wózkiem, pieluchą i przewijakiem. Nie każdemu to odpowiada.

Gdy jakiś czas temu Wojciech Wencel opublikował w „Gościu Niedzielnym” felieton „Stare chłopy grają na kompie”, spotkał go zmasowany atak ze strony środowiska graczy. I ja uważałem, że tak ostry atak na ich ulubioną formę spędzania wolnego czasu był mocno przesadzony. Dziś myślę, że w stosunku do wielu z nich poeta mógł mieć rację. Jeśli chwytasz po pada w wolnej chwili po to, żeby się zrelaksować, wszystko jest ok. Ale gdy gra na konsoli – czy jakakolwiek inna rozrywka – przesłania ci cały świat do tego stopnia, że jest w stanie chwycić Cię opisywana przeze mnie kampania, nie jesteś mężczyzną, tylko chłopcem. Bez względu na to, czy masz 15, 25 czy 55 lat.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy