Nowy numer 17/2024 Archiwum

Olimpiadowa łezka w oku

Przyznam: gdy kiedyś oglądałam ceremonię otwarcia Igrzysk, miałam wilgotne oczy.

Wczorajsza ceremonia otwarcia Igrzysk, robiła wrażenie. Z rozmachem, poczuciem smaku (choć i kiepskie momenty były), kapitalnym scenariuszem, doskonałą muzyką. I tym zupełnie niesamowitym, brytyjskim poczuciem humoru, który… pozwolił Elżbiecie II skoczyć ze spadochronu. Nie wspominając już o Jasiu Fasoli i jego wirtuozerskiej grze. Moment zapalenia znicza - też nietuzinkowy, trzymający do końca przed ekranem, mimo tak późnej pory. Brawo, Brytyjczycy!

 Przyznam, że jako dziecko - za każdym razem gdy rozpoczynały się Igrzyska, z dziecięco - sportowej wrażliwości, płakałam jak bóbr. Obecnie, nieco już okrzepłam. Bo chociaż ceremonia - piękna, a idee olimpijskie jeszcze piękniejsze, to współczesne realia sportowe, czasem przysłaniają olimpijskie emocje. Jednym słowem, młodzieńcze złudzenia i wiara w grę fair - play, ustąpiły realnym obserwacjom. Zmagania zawodowych sportowców, to już nie tylko pasja, ale też wieloletnie mordercze (!) zmagania, które ze zdrowiem ciała nie zawsze mają wiele wspólnego. To również gigantyczne pieniądze i biznes. I jeszcze wielki stres, a czasem też - konieczność wchodzenia w dziwne układy ze sponsorami. Jednym słowem - współczesny zawodowy sport nie przypomina już zmagań starożytnych olimpijczyków. Sami sportowcy też (czasem) przyznają, że zawodowy sport na poziomie międzynarodowym, nie jest już do końca czysty, oparty na zdrowym współzawodnictwie i wielkich ideach… Choć może się mylę. Oby…

Niemniej, z wielką radością, dumą i pozytywną zazdrością nadal patrzę na szczęśliwych ludzi, którzy całe życie pracowali, poświęcili wiele, by przejść przez arenę olimpijską, machać biało - czerwoną flagą. A potem - walczyć! I chociaż dawnej  łezki w oku brak, to nadal czas Igrzysk pozostaje świętem, pozytywnym czasem gdy można jeszcze raz, choć na chwilę pomarzyć o olimpijskich ideałach: Szybciej, wyżej, silniej!

I tylko szkoda, że współcześnie, jakoś cicho o jeszcze jednej olimpijskiej zasadzie. Już nawet w teorii, nikt chyba nie przypomina starożytnej idei, że gdy płonie olimpijski znicz, gasną wojny. Gdy trwają Igrzyska, w Syrii (choć nie tylko) nie gasną ognie karabinów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej