Prawo do aborcji jest podstawowym prawem kobiety – uważa większość posłów Parlamentu Europejskiego. Trudno im było potępić nawet brutalne zabicie nienarodzonego dziecka Chinki wbrew jej woli.
Słynna Margaret Sanger, założycielka Planned Parenthood, znana była z takich poglądów, a kliniki aborcyjne zakładała głównie w dzielnicach zamieszkanych przez Murzynów (do dziś większość amerykańskich klinik tej organizacji mieści się w dzielnicach z przewagą mniejszości etnicznych). Natomiast na pewnym etapie postanowiono położyć nacisk na prawa jednostek, które są bardziej akceptowalne dla ogółu niż problemy populacyjne. Dlatego pod płaszczykiem „praw reprodukcyjnych” promuje się program, który prowadzi do eliminacji najsłabszych, aby bogatszym i zasobniejszym było lepiej.
Deklaracje to nie wszystko
Z tych powodów delegacja PiS nie mogła podpisać „kompromisowego” projektu rezolucji, choć była jednym z inicjatorów zajęcia się przez PE tym problemem (pod projektem podpisała się grupa posłów z PO). Podjęto natomiast działania mające na celu naprawę sytuacji przez poprawki do tekstu „kompromisowego”. Ostateczny sukces możliwy był dzięki zasadniczej słabości lewicy, która jest bardzo mocna w deklaracjach, ale nieskłonna do poświęceń.
Głosowania nad rezolucjami w sprawach pilnych (tzw. urgencies) odbywają się podczas sesji plenarnych w Strasburgu, w czwartki ok. godz. 16, a więc ok. 3 godzin po zakończeniu innych głosowań. W związku z tym niewielu posłów zostaje do tego czasu, ale konserwatyści i centroprawica wykazali się większą motywacją i dzięki temu udało się zarówno usunąć odwołanie do „praw reprodukcyjnych”, jak i zaznaczyć, że budżet UE nie służy do finansowania przymusowych aborcji. Otrzymaliśmy rezolucję, jakiej prześladowane rodziny w Chinach najbardziej potrzebowały. Co ciekawe, po przegranych głosowaniach nad tymi punktami lewica i liberałowie (w tym polskie posłanki Senyszyn i Geringer de Oedenberg) zagłosowały przeciw potępieniu przymusowej aborcji Feng Jianmei w 7. miesiącu ciąży! Kolejny raz aborcja okazała się ważniejsza od potępienia barbarzyńskiej praktyki aborcyjnego przymusu.
Stawia to pod ogromnym znakiem zapytania nie tylko szczerość wyrażanej przez posłów tych formacji troski o los rodzin w Chinach prześladowanych przez urzędników od planowania rodziny. Stawia to też pytanie, jak dalece prawa człowieka mogą być dziś ideologicznie cenzurowane przez polityków?
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się