Austriackie media: Polacy zatrzymali rosyjski ekspress

Wiedeńskie media wysoko oceniają postawę polskich piłkarzy w spotkaniu z Rosją. Z uznaniem komentują również działania polskich sił porządkowych.

"Polacy zatrzymali rosyjski ekspress" - stwierdziła na swoim portalu internetowym austriacka telewizja publiczna ORF. Austriaccy komentatorzy podczas transmisji spotkania kręcili głowami ze zdumienia. Tak naprawdę, mało kto wierzył w sukces polskiej reprezentacji. Przed meczem komentator telewizji publicznej podkreślał, że zespół trenera Smudy występuje na ME 2012 w roli gospodarzy "podobnie jak ekipa austriacka przed czterema laty", która nie zdołała wyjść z grupy.

Austriacki dziennik "Die Presse" określa spotkanie Polska-Rosja mianem "meczu najwyższej klasy, z brutalnym preludium na ulicach Warszawy". Warszawski komentator dziennika tłumaczy awantury na ulicach Warszawy "skomplikowaną polsko-rosyjską historią" uznając, że "zamieszki były przesądzone już po losowaniach grup i zbiorowa histeria musiała eksplodować".

Dziennik podkreśla jednak z uznaniem, że siły porządkowe doskonale poradziły sobie z pseudokibicami, a użycie armatek wodnych było "stosowne do okoliczności".

"Warszawiacy zachowali się wzorowo potępiając ekscesy na ulicach stolicy i dystansując się od chuligańskich awantur. Warszawa jest w euforii. Prawdziwych kibiców nie wyprowadziły z równowagi nawet prymitywne prowokacje rosyjskich kiboli na Stadionie Narodowym. Ale również piłkarze nie zawiedli. Pokazali na co ich stać" - pisze austriacki dziennik "Der Kurier".

 

« 1 »
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.