Nowy numer 17/2024 Archiwum

Żadnych granic?

Jeśli raz się granice przekroczy, przekraczać się będzie dalej, i dalej, i dalej… Odwrotu nie ma.

Jakiś czas temu, znany piosenkarz o włosach czerwonych jak flaga ZSRR, śpiewał: „Keine Grenzen”, czyli „Żadnych granic”. Przyśpiewka zyskała popularność u trzynastolatek na całym świecie, i poszła w niepamięć. Jednak zasada „keine Grenzen” ma się całkiem dobrze. Czyli źle.
Bo jeśli nie ma granic, w życiu jednostki ale i całych społeczeństw, dobrze nie będzie. Choćby nawet się udawało, a granice nazywało blokadami wewnętrznymi, szkodliwymi stereotypami. Choćby nawet z uśmiechem na ustach żyło się w poczuciu, że granice to ograniczenie, więc trzeba je zniszczyć wszelkimi metodami.

Ostatnio zgorszyła się opinia publiczna, że dwoje naukowców (?) oświadczyło, iż noworodek to nie w pełni człowiek. Więc moralnie dopuszczalne jest zabicie go po urodzeniu. Nawet zwolennicy „wyboru” przed narodzeniem, podnieśli larum. Że to przecież nieludzkie, wstrętne, i do czego to prowadzi… Larum oczywiście, zrozumiałe.

Choć prawdę mówiąc - stanowisko naukowców (?) nie powinno dziwić. Bo jeśli można "usunąć" dziecko 7-tygodniowe, to można i 12-tygodniowe. A jeśli można 12-tygodniowe, to dlaczego nie 20-tygodniowe? A jeśli można 20-tygodniowe (w Polsce z ZD, w wielu krajach - tak po prostu, na życzenie), to dlaczego nie 30-tygodniowe, 40-tygodniowe, lub dwudniowe (już po tej stronie macicy)? Przecież każde z tych dzieci nie jest "w pełni" człowiekiem (w rozumieniu naukowców, którzy jako pełnię człowieczeństwa przyjęli samostanowienie i posiadanie świadomości). Przecież każde z tych dzieci, żeby żyć potrzebuje matki, dorosłego, który by się w tych pierwszych chwilach nieświadomego życia świadomie nim zaopiekował. Zresztą - jeśli przyjąć, że aby zostać w pełni człowiekiem, potrzeba świadomości, można by postulować aborcję mniej więcej do trzeciego roku życia.

Straszne durnoty piszę? Nie, konsekwentnie pokazuję mentalność przekraczania granic. Jeśli raz się je przekroczy, przekraczać się będzie dalej, i dalej, i dalej… Odwrotu nie ma. Keine Grenzen?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej