Muchy efekt „Misia”

Wpadki pięknej pani minister to żenująca gra z polskim sportem oraz z kibicami.

Gdy pani poseł Joanna Mucha została powołana na ministra sportu, uważałam nominację za ciekawe posunięcie: młoda, piękna, przypuszczalnie kompetentna. I (punkt dodatkowy) będzie dobrze wyglądać w wiadomościach sportowych całej Europy. EURO za pasem, więc i przekaz medialny się liczy. Zagrała i babska solidarność: lepiej, żeby młoda kobieta, poza sportowymi układami, objęła stanowisko. A pojawiające się wraz z nominacją złośliwe komentarze pod adresem nowej minister uważałam za nie fair.
Ale dość szybko nastąpił szereg niekompetencji, które niektórzy nazywają „wpadkami pięknej pani minister”, a inni żenującą grą z polskim sportem oraz z kibicami.
Osobiście nieznajomość sportu rozumiem, a nawet się z Joanną Muchą solidaryzuję. Niemniej ja na radosną sportową niekompetencję mogę sobie pozwolić. Ministrem sportu nie jestem. A nawet słynną szczerość pani minister pt. „Nie znam się – uczę się”, też można uznać za uroczą. Ale tylko wtedy, gdy szczerością poraża stażystka w czwartoligowym klubie sportowym, typu klub „Tęcza” ze znanego filmu...

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska