Manewr stulecia

„Dostałem po twarzy od marynarza i wyszedłem z szoku”. „Trzy minuty wspinaczki po drabinie do helikoptera były jak trzy lata”. Tak mówią uratowani pasażerowie statku Costa Concordia. We Włoszech tragedia „współczesnego Titanica” jest już tematem na film.

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

02.02.2012 00:15 GN 05/2012

dodane 02.02.2012 00:15
0

Kapitan Schettino wykonał mistrzowski manewr, który uratował życie 4000 osób – mówi ks. kpt. Artur Jeziorek, kapelan na wycieczkowcu Costa Deliciosa. Jest teraz u brzegów Meksyku, ale nie bez emocji analizuje wydarzenia z zatoki koło wyspy Giglio. – Nie jest prawdą, że załoga nie była przygotowana. Ludzie są oburzeni, że „jakiś kucharz filipiński kierował szalupą, a nie oficer”. A na statku jest tylko 18 oficerów i każdy z nich ma wyznaczone zadania w czasie alarmu. Każdy, nawet kucharz, jest pełnoprawnym marynarzem, przeszkolonym, by prowadzić akcję ratowniczą. Poza tym jak wytłumaczyć fakt, że ponad 4000 osób bezpiecznie dotarło do brzegu?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Joanna Bątkiewicz-Brożek

Zapisane na później

Pobieranie listy