Garstka młodych ludzi nawet nie reprezentuje jednej klasy, z co dopiero ogółu młodych ludzi w wieku szkolnym. Zresztą podobną ilość młodych ludzi było widać na wcześniejszej manifestacji popierającej ten program. Widać wyraźnie że oprócz garstki aktywistów młodzieżowych nie ma tym tematem zainteresowania. A co do dorosłych - dywagowanie na dobrowolnym, wymagającym zgody rodziców w wypadku dzieci poniżej 18 roku życia, programem nauczania jest totalnym nieporozumieniem. Skoro są rodzice chcący posyłać dziecko na takie zajęcia, to czemu ktoś usilnie chce im to uniemożliwić? Przecież to te same osoby żądają zakazania tego programu i mówią o szanowaniu roli rodziców w procesie wychowawczym. Coś tutaj jest nie tak. A tym bardziej, gdy do rozgrywek stricte politycznych usiłuje się wplatać elementy religijne, gdy pod UM w Gdańsku jakieś modlitwy ewidentnie już niezainteresowanych tematem "młodych" ludzi w wieku dojrzałym, gdy dla korzyści politycznych wykorzystuje się wiarę katolicką. Bardzo w tym temacie podoba mi się postawa urzędników UM, bo nie dają się prowokować takimi zagrywkami.
Rodzice mają prawo mówić dzieciom na ten temat, co się im podoba, ale szkola nie ma prawa udostępniać dzieciom szkodliwych treści nawet jeśli rodzice się tego domagają. Proponuję zapoznać się z prezentacjami dla uczniów do tego programu. 1/3 treści (czyli ok 3 lekcji) dotyczy homoseksualizmu i transpłciowości - bardzo przydatna wiedza dla przeciętnego nastolatka. Całą lekcję poswięcono pochwale masturbacji. Uczen ma się dowiedziec, że od masturbacji nie mozna się uzależnić, bo się chce dokładnie tyle ile potrzeba, czyli jak chce się bardzo często to tyle właśnie potrzeba, natomiast opieranie się tej skłonności grozi dewiacjami. Całą lekcję poświęcono antykoncepcji ale pominięto skutki uboczne antykoncepcji hormolnalnej i tylko tej jednej. Nie ma żadnej informacji na temat co się dzieje gdy antykoncepcja hormonalna jest stosowana niezgodnie z zaleceniami producenta czyli np. zażywa się alkohol albo stosuje sią ją niereguralnie czy tez zwymiotuje. To tak jakby uczyc prowadzenia samochodu bez nauki przepisów ruchu drogowego. O miłości można się dowiedzieć tyle, ze związek kończy nieuchronnie się fazą związku pustego. Owszem jest tam też coś na temat, ze można odmówić i trzeba uzyskac zgodę partnera. Tyle ze na prawdę nie jest trudno uzyskać zgodę dziewczyny a nawet kobiety, która nie uwaza się a godną miłości. nie mówiąc już o tym , że większość dorosłych kobiet, jak to widać po akcji "mee too", dopiero po fakcie orientuje się, ze jednak tego nie chciała. Trudno im bowiem sobie wyobrazić, ze mężczyzna może być az takim prymitywem, a popkultura przedstawia seks jako zbawienie i drogę do nieba, milcząc o potrzebach ludzi a zwłaszcza kobiet. Dziewczyna się z tego programu nie dowie jakie są jej potrzeby i w związku z tym kiedy nie warto sobie wogóle zawracać głowy chłopakiem i seksem z nim. O szkodliwości pornografii oraz rozwiązłości nie ma w programie absolutnie nic.
A na takiej podstawie, ze jak rodzic zezwala dziecku na picie alkoholu to szkoła nie ma obowiązku sprzedawać piwa w sklepiku szkolnym. Szkoła publiczna zasadniczo nie realizuje potrzeb rodziców tylko potrzeby edukacyjne państwa. W zakresie nieobjętym podstawą programową trzeba się dokształcać prywatnie i nikt z tym nie dyskutuje. Czy rodzic może sobie np. zażyczyć języka chińskiego? A jak organizacje pozarządowe chcą kształcić obywateli wg swojego widzimisie to niech sobie znajdą salkę katechetyczną na mieście i tam zwabią rodziców i dzieci - dokładnie tak jak głosi Pani Kidawa-Błońska.
Czy dobrze rozumiem, ze chcesz ze szkół usunąć wszelkie zajęcia tzw. pozalekcyjne, czy masz jedynie uprzedzenia idiologicznego do projektu który jak rozumiem Ciebie i twoich małoletnich dzieci nie dotyczy. A może wg Ciebie Twoje dzieci zarażą się tą "paskudną" wiedzą od tych, co na takie zajęcia za zgodą swych rodziców pójdą? Nie rozumiem całego tego strachu.
Najpierw proponują... "zdrovve love", zaraz potem dodadzą "gejovve love". Co będzie za kilka lat? - "Love krovve"...? - "Love... trupovve"...? - Cokolwiek to będzie, jedno jest pewne - prędzej, czy później i zupeeełnie nieoczekiwanie nadejdzie... ten dzień, w którym nastąpi... GAME OVER... ... ...:-(
Pytanie do redakcji: skoro przywrócony został poranny post TomaszaLL, czy ja też mogę liczyć na podobny gest z Waszej strony? Czy też znów otrzymałem za dużo plusów?...
Ciągle mowa o rodzicach, którzy mają prawo... Owszem. A co z 18-letnimi uczniami? Którzy mogą zawrzeć małżeństwo, a nie mogą sami zadecydować np. o udziale w tego typu zajęciach. Dla mnie osobliwe jest to, że nikt w tej dyskusji nie uwzględnia realnego głosu uczniów. Jestem nauczycielem w liceum, rozmawiam z uczniami - zdecydowana większość mówi: edukacja seksualna i prozdrowotna jest ważna, chcemy jej. Tymczasem w Polsce panuje zmowa milczenia: zabraniamy wejścia do szkół lewicowych aktywistów, ale nie proponujemy nic w zamian, poza fikcyjnymi zajęciami z wychowania do życia w rodzinie. Zaklinanie rzeczywistości - uczniowie dziś (przynajmniej w szkole takiej, w jakiej uczę - liceum w dużym mieście) są bardzo otwarci, wyczuleni na szowinizm i homofobię, jednocześnie - wbrew medialnym frazesom - są dużo mnie wulgarni pod względem mówienia o seksualności.
Zachęcam zatem, do zapoznania się przez Ciebie drogi nauczycielu ERICHu z tym programem, który nie tylko trafi do 18 latków, ale do dzieci (DZIECI) na każdym etapie nauczania. Czytałeś wypowiedzi dzieci (15 latków), którzy manifestowali za tym programem? Mówili, że mają prawo uprawiać seks. Naprawdę tak to ma wyglądać? "Róbta co chceta?", bez odpowiedzialności, umiaru? Czego Ty chcesz ich nauczyć?
Program ma trafiać do młodych ludzi uczęszczających do szkół ponadpodstawowych. A młodzi ludzie znają jak widać swoje prawa, bo w Polsce współżycie z osobą w wieku lat 15 nie jest karana przez prawo, a na upartego (z ważnych powodów) w wieku lat 16 za zgodą sądu opiekuńczego młoda kobieta może już zawrzeć małżeństwo. Notabene mając lat 18 jest się już pełnoprawnym dorosłym, więc logika nakazuje edukację o rodzinie i seksie przed tym wiekiem.
AWIK: przecież nie napisałem, że jestem zwolennikiem tego programu!!! Chodzi mi o coś innego. Wyrażę się zatem jaśniej: 1. Państwo polskie nie zaproponowało dotąd sensownej edukacji prozdrowotnej i seksualnej poza zupełną fikcją nazywaną wychowaniem do życia w rodzinie (w mojej szkole wszyscy rodzice odmawiają udziału) - i to ono jest głównym przedmiotem mojej krytyki. 2. Gdyby w szkołach był obowiązkowy przedmiot o nazwie higiena czy edukacja zdrowotna, którego programy oparte byłyby o wiedzę naukową i konsensus światopoglądowy, nie byłoby kwestii lewicowych aktywistów i ich obecności w szkołach. 3. Lekcje te powinni prowadzić wykwalifikowani nauczyciele, a nie zewnętrzni edukatorzy. 4. W Polsce hasło "edukacja seksualna" budzi taki lęk przed "namawianiem do seksu", że w efekcie nie ma żadnego przekazu wiedzy na ten temat. A uczniowie szkół średnich tego wyraźnie oczekują. 5. "Róbta co chceta"? Pomijają inne aspekty programu, którego dotyczy artykuł, to w innym tekście w GN została udostępniona ulotka z tego programu. I duża jest część poświęcona była odmawianiu współżycia i respektowania prawa do odmowy. No więc chyba nie jest aż tak permisywny. 6. Tak, jestem zwolennikiem trwałych, heteroseksualnych rodzin. Ale ludzie tworzący takie rodziny również potrzebują wiedzy o płciowości, szacunku, fizjologii, czyż nie? A gdzie ją zdobędą? W domu? No przecież nie!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
A co do dorosłych - dywagowanie na dobrowolnym, wymagającym zgody rodziców w wypadku dzieci poniżej 18 roku życia, programem nauczania jest totalnym nieporozumieniem. Skoro są rodzice chcący posyłać dziecko na takie zajęcia, to czemu ktoś usilnie chce im to uniemożliwić?
Przecież to te same osoby żądają zakazania tego programu i mówią o szanowaniu roli rodziców w procesie wychowawczym. Coś tutaj jest nie tak.
A tym bardziej, gdy do rozgrywek stricte politycznych usiłuje się wplatać elementy religijne, gdy pod UM w Gdańsku jakieś modlitwy ewidentnie już niezainteresowanych tematem "młodych" ludzi w wieku dojrzałym, gdy dla korzyści politycznych wykorzystuje się wiarę katolicką.
Bardzo w tym temacie podoba mi się postawa urzędników UM, bo nie dają się prowokować takimi zagrywkami.
A może wg Ciebie Twoje dzieci zarażą się tą "paskudną" wiedzą od tych, co na takie zajęcia za zgodą swych rodziców pójdą?
Nie rozumiem całego tego strachu.
Chodzi mi o coś innego.
Wyrażę się zatem jaśniej:
1. Państwo polskie nie zaproponowało dotąd sensownej edukacji prozdrowotnej i seksualnej poza zupełną fikcją nazywaną wychowaniem do życia w rodzinie (w mojej szkole wszyscy rodzice odmawiają udziału) - i to ono jest głównym przedmiotem mojej krytyki.
2. Gdyby w szkołach był obowiązkowy przedmiot o nazwie higiena czy edukacja zdrowotna, którego programy oparte byłyby o wiedzę naukową i konsensus światopoglądowy, nie byłoby kwestii lewicowych aktywistów i ich obecności w szkołach.
3. Lekcje te powinni prowadzić wykwalifikowani nauczyciele, a nie zewnętrzni edukatorzy.
4. W Polsce hasło "edukacja seksualna" budzi taki lęk przed "namawianiem do seksu", że w efekcie nie ma żadnego przekazu wiedzy na ten temat. A uczniowie szkół średnich tego wyraźnie oczekują.
5. "Róbta co chceta"? Pomijają inne aspekty programu, którego dotyczy artykuł, to w innym tekście w GN została udostępniona ulotka z tego programu. I duża jest część poświęcona była odmawianiu współżycia i respektowania prawa do odmowy. No więc chyba nie jest aż tak permisywny.
6. Tak, jestem zwolennikiem trwałych, heteroseksualnych rodzin. Ale ludzie tworzący takie rodziny również potrzebują wiedzy o płciowości, szacunku, fizjologii, czyż nie? A gdzie ją zdobędą? W domu? No przecież nie!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.