Nowy numer 13/2024 Archiwum

Jeszcze o depresji biskupa

Reakcja – choć w gruncie rzeczy pozytywna! – na wyznanie bp Dajczaka o depresji pokazuje, że temat zaburzeń psychicznych ciągle jest dla nas bardzo wrażliwy.

„Ataki depresji bywają nieraz na tyle mocne, że powodują wycofywanie się, chęć ukrycia się. Człowiek chciałby po prostu zasnąć i nie czuć rzeczywistości. Ci, którzy doświadczają depresji, wiedzą, o czym mówię” – powiedział w opublikowanej wczoraj rozmowie bp Edward Dajczak, tłumacząc swoją decyzję o przedterminowej rezygnacji z urzędu.

Słowa koszalińskiego biskupa wywołały lawinę komentarzy. Przeważają wyrazy współczucia z powodu choroby, ale też – co może zaskakiwać – gratulacje. Komentatorzy gratulują mu odwagi przyznania się do choroby. I tak, w pierwszej chwili sama też dołączyłam się do tych wyrazów szacunku. Słowa biskupa mają ogromne znaczenie szczególnie dla tych osób, które są głęboko wierzące a jednocześnie cierpią na depresję. Niejednokrotnie muszą mierzyć się z pytaniem, stawianym przez własne sumienie lub „życzliwych”, czy choroba nie jest przypadkiem wynikiem ich zbyt letniego życia duchowego. „Zacznij się więcej modlić, odmów pompejankę, jedź do Częstochowy, na pewno wszystko minie” – słyszą. Dla nich świadectwo biskupa, który otwarcie mówi: tak, choruję na depresję, korzystam z leczenia, są bezcenne, bo redukują poczucie winy, które to w depresji jest zwykle bardzo nasilone. 

Ale im więcej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że sprawa nie jest całkiem oczywista. Bo z jednej strony reakcja komentatorów naprawdę jest rewelacyjna – pokazuje, że zmienia się świadomość społeczna, że depresja przestaje być tematem tabu, czymś wstydliwym. Z drugiej jednak strony poruszenie, jakie wywołały słowa biskupa, pokazuje, że zaburzenia psychiczne to dla nas nadal temat bardzo wrażliwy. Bo gdyby tenże biskup powiedział, że ma niewydolność nerek albo zwyrodnienie kręgosłupa, przez co nie ma sił wypełniać swoich obowiązków, to raczej nikt gratulacji by nie składał. A przyznanie się do słabości psychiki dalej jest traktowane jako wyraz odwagi... 

Świetnie, że choroby psychiczne zaczynają być "oswojone", słowo "depresja", "zaburzenia lękowe" czy "choroba afektywna dwubiegunowa" nie są już tabu (schizofrenia niestety ciągle nim jest, ale to temat na inny tekst). Pora je znormalizować i zacząć traktować jak wszystkie inne choroby, bez specjalnych uniesień.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agnieszka Huf

Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Współpracowała z miesięcznikiem „Różaniec”, portalami „Stacja7” i „Aleteia” a także z katowickim oddziałem „Gościa Niedzielnego”. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika - ks. Jana Machy (1914-1942)”. W „Gościu Niedzielnym” od stycznia 2021 odpowiada za media społecznościowe. Interesuje się turystyką górską, literaturą faktu, życiem Kościoła i nową ewangelizacją. Obszar specjalizacji: Zagadnienia społeczne, niepełnosprawność, psychologia, tematyka rodzinna.

Kontakt:
agnieszka.huf@gosc.pl
Więcej artykułów Agnieszki Huf