Zapisane na później

Pobieranie listy

Parafia na depresję

Określenie „wiejski proboszcz” zazwyczaj przywołuje obraz korpulentnego pana w znoszonej sutannie, znającego się na wszystkim, równie dostojnie kroczącego do kościoła i do spiżarki w porze kiszenia ogórków. Nie musi być orłem elokwencji i towarzyskiej ogłady z wielkich salonów, ale koniecznie powinien mieć dobre serce.

Ks. G. Wąsowski, historyk sztuki, proboszcz parafii pw. Jana Chrzciciela w Gronowie

|

GN 05/2005

dodane 26.01.2005 09:56

Zostałem wiejskim proboszczem. Moja parafia znajduje się w okolicach najniższego punktu w Polsce, w Gronowie na Żuławach Wiślanych. Na pytanie: „Jak ci się mieszka?”, odpowiadam: Jestem w depresji. Czy spełniam kryteria bycia wiejskim proboszczem? Jedno na pewno – dzięki znacznej nadwadze wygląd mam katedralny.

Ogórków kisić nie umiem, będzie więc problem z zapasami na zimę.
Posługę w mojej parafii zacząłem od wyznania wiary przed zgromadzoną w kościele wspólnotą wiernych. Od tej chwili mam obowiązek modlić się za wszystkich mieszkających na terenie parafii, sprawować posługę kapłańską, a także odprawiać Mszę świętą za parafian. Zobowiązuję się również do dbania o nieruchomości kościelne. Zaczyna się

zwyczajne życie.
W pewien letni wieczór pod moimi oknami (mieszkam w środku blokowiska) sześciu młodych ludzi po spożyciu znaczącej ilości perlistego, złotawego płynu, z lubością oddaje się słownym tyradom, bogatym w słowa „fizjologiczne”, tudzież nieprzyzwoite, pod moim adresem. Budzę określone emocje. Rano dowiedziałem się, że zdemolowali kosze na śmieci i poukręcali znaki drogowe.

Całe osiedle wie, kto to zrobił, ale ludzie boją się zemsty. Nie dziwię się temu. W małych społecznościach żyje się wśród znajomych. Żal mi tych młodych ludzi. Jak bardzo daje o sobie znać frustracja, wynikająca z niepewnego losu. Mogę im tylko wybaczyć. Moją parafię paraliżuje strach przed niestabilnością, niepewnością, czy brakiem środków na utrzymanie. To przynosi desperację i gorycz. Ludzie żyją tu skromnie.

Pogrzeb zmarłego z wioski, którą mocno zubożyła likwidacja PGR-ów. Kościół pełen ludzi. Spowiadam prawie pół godziny. Ten człowiek zasłużył na to, by w ostatniej drodze towarzyszyła mu cała wieś. – Przecież jesteśmy nadal bliskimi mu ludźmi – mówią. Jestem poruszony i dumny z postawy moich nowych parafian.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..