Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Nie dajmy się

Komu zależy, by Polska kojarzyła się z wiecznym niepokojem i rozgardiaszem, by nawet Kościół przestał być ostoją stabilności?

Chciałbym napisać, co myślę, ale co tu myśleć? Myśleć aż strach, bo ledwie człowiek myśl wyrazi, to już wicepremier o zamachu stanu albo szwadronach śmierci zawoła. Wicepremier ma swoją optykę; mnie się wydaje, że jaki mąż stanu, taki tegoż stanu zamach. Te szwadrony śmierci to też raczej zaczerpnięte z popularnej prasy, choć czerpiąc obficie, wicepremier oświadcza, że media ma w nosie.

Jako człowiek raczej pokojowo nastawiony, do szwadronów śmierci się nie poczuwam. Jestem w stanie co najwyżej wyobrazić się w roli Czarnego Mściciela Hiszpańskich Wód – jak Tomek Sawyer, bohater moich młodzieńczych lektur.

Trawestując poetę, powiedziałbym, że są medialne rachunki krzywd, jednak byłoby przesadą ich demonizowanie. Dziennikarze żyją z tego, że węszą i tropią; czasem wystawią grubą zwierzynę, a czasem wystawią swych odbiorców do wiatru. Niemniej dopóki nie będziemy mieli lepszego narzędzia, to musimy z tym żyć. Podobnie jak musimy używać pieniędzy, bo na razie nic lepszego nie wymyślono, by wyceniać codzienny trud i porównywać trudne do porównania wartości doczesne. Zdani też jesteśmy chwilowo na ludzkie sądy wraz z ich nieuchronnymi omyłkami, bo w tej trudnej sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się na drodze do wieczności, do rozwiązywania bieżących problemów mamy jedynie rozum, który jest w stanie ocenić tylko to, o czym się dowiedział. Bronić przed pochopnym osądem także można tylko wtedy, gdy się zna całą dostępną prawdę. Poznawszy prawdę, adwokat będzie niekiedy prosił o łagodny wymiar kary, bo dla jego klienta może to okazać się korzystniejsze niż przekonywanie sądu o niewinności.

Świeccy katolicy w Polsce nie mieli lepszej wiedzy o wszystkich aspektach życiorysu warszawskiego biskupa seniora niż Ojciec Święty. Muszą jednak na co dzień odpowiadać na zarzuty i podejrzenia sąsiadów i znajomych. Dlatego wielu z nich z ulgą przyjęło decyzję o ustąpieniu, bo żenująca jest obrona kogoś, kto powinien być poza wszelkim podejrzeniem – nie tylko, że nie skrzywdził nikogo, ale także, iż nie pomógł, komu nie należało. Chcę wierzyć, że nikogo nie skrzywdził, ale pozostanie na stanowisku raczej by Kościołowi nie pomogło. Dlatego dziwię się, że są tacy, którzy decyzji biskupa seniora nie szanują i namawiają do oporu, oskarżają o tajemny spisek. Oskarżenie można odwrócić: komu zależy, by Polska kojarzyła się z wiecznym niepokojem i rozgardiaszem, by nawet Kościół przestał być ostoją stabilności? Módlmy się, by to pytanie było tylko bezsensowną, bezmyślną, medialną spekulacją. I nie dajmy się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy