Stąd wyjdzie iskra

W wielu wypowiedziach, zarówno osób duchownych, jak i świeckich, powtarza się stwierdzenie, że to, co się wydarzyło 10 kwietnia, to dla naszej ojczyzny wielki znak. Rzadziej jednak pojawia się doprecyzowanie, jak ten znak odczytywać. A przecież znaki nie mogą być nieme.

Grzegorz Górny, redaktor naczelny "Frondy"

|

22.04.2010 12:37 GN 16/2010

dodane 22.04.2010 12:37

Żeby miały sens, muszą zostać zrozumiane. Trudno nie przyznać racji twierdzeniu, że gdyby Bóg chciał wstrząsnąć Polakami, to nie mógł wybrać bardziej dramatycznych okoliczności. Miała miejsce największa tragedia w powojennych dziejach Polski, jedyna tego typu katastrofa w historii nowożytnego świata. Dzisiejsza Rzeczpospolita utraciła swą elitę pod Katyniem niemal dokładnie w 70. rocznicę zagłady elit II RP na tych samych wschodnich ziemiach. Stało się to zaś – podobnie jak śmierć Jana Pawła II przed pięciu laty – w wigilię święta Bożego Miłosierdzia.

Intensywność symboliczna jest tak gęsta, że aż trudno mówić o przypadku. Wymowna jest zwłaszcza ostatnia zbieżność, odsyłająca nas z rejonów śmierci i rozpaczy w obszar nadziei i życia wiecznego. Duchowy testament, jaki papież z Polski zostawił swoim rodakom w sierpniu 2002 r. w Łagiewnikach, nakłada na nas misję głoszenia na cały świat prawdy o Bożym Miłosierdziu. Według słów Jana Pawła II, to ma być owa „iskra”, o której pisała siostra Faustyna, gdy notowała w „Dzienniczku” słowa Jezusa: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje”.

Wydaje się, że w powodzi kremówkowych wspomnień o Janie Pawle II umknęło nam owo zadanie, jakie przed śmiercią postawił przed Polakami, byśmy byli dla świata świadkami Bożego Miłosierdzia. Papież mówił wówczas: „W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”. To przesłanie nie było dla niego wyrazem określonej lokalnej pobożności, lecz samym sercem chrześcijaństwa. W ostatnią Niedzielę Bożego Miłosierdzia Polacy pokazali, że nie zapomnieli jednak o papieskim wezwaniu. W obliczu tragedii stanęli pod krzyżem, napłynęli do kościołów, zatopili się w modlitwie. Wielu zagranicznych komentatorów podkreślało, że gdyby w ich krajach doszło do podobnej tragedii, to tam ludzie nie szukaliby ukojenia w murach świątyń. Polacy natomiast masowo uczestniczyli w Mszach za zmarłych, wierząc, że odpowiedzią na śmierć jest tylko Eucharystia. Że przeznaczeniem człowieka nie jest nicość i pustka, lecz życie wieczne.

Czy prawda ta potrafi dotrzeć do nas tylko w momentach kryzysu i załamania? Czy będziemy pamiętać o niej także w okresach pomyślności i dobrobytu? Czy nie zainstalujemy się w doczesności, pogrążając się w sytym błogostanie i żyjąc tak, jakby Boga nie było? Czy jako naród będziemy w stanie spełnić testament Jana Pawła II i podjąć zadanie, jakie przed nami postawił? Odpowiedź na te pytania zależy także od tego, jak przeżyjemy wydarzenia z 10 kwietnia i jakie wnioski z nich wyciągniemy

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Grzegorz Górny, redaktor naczelny "Frondy"

Zapisane na później

Pobieranie listy