Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie tylko o „Murzynku”

Redakcja „Małego Gościa Niedzielnego” w materiałach przez siebie przygotowanych zamieściła rysunek z niestosownym podpisem. Rozpętała się medialna burza, oskarżono nas o rasizm.

Obrazek przedstawia narysowane w komiksowej konwencji czarnoskóre dziecko wypowiadające słowa: „Szkoda, że modlitwa nie rozjaśnia także skóry”. Pomysł był chybiony i mógł wywołać niedobre skojarzenia. Za to słusznie przez media zostaliśmy skarceni. Gdyby jednak na tym się skończyło, nie byłoby o czym pisać. Wystarczyłoby zapamiętać nauczkę i dmuchać na zimne, gdyby w przyszłości pojawiła się pokusa do podobnego „żartu”. Kartka jednak, bez względu na fakty i nasze wyjaśnienia, stała się wydarzeniem komentowanym przez główne media w Polsce jako przejaw rasizmu.

Dali nam odpór
Nasz błąd wywołał bowiem lawinę komentarzy i ocen, nie tylko wobec niego zupełnie niewspółmiernych, lecz wręcz kreujących nową rzeczywistość. Ta kartka to rasizm – piętnowała nas Amudena Rutkowska ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita. Jej zdaniem twierdzimy, że człowiek ciemnoskóry jest gorszy od białego. Jeszcze mocniej uderzały w nas autorytety naukowe. Prof. Krzysztof Piątek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przekonywał, że w ten sposób kodujemy rasistowskie postawy u dzieci. Dalej poszedł prof. Ireneusz Krzemiński, który na łamach „Gazety Wyborczej” orzekł, że nasza „ulotka” jest „znakiem głębokiej choroby polskiego Kościoła, w którym od pewnego czasu dojrzewa zdumiewający nurt bazujący na nienawiści do gejów i uprzedzeniach rasowych”. Emocji nie studziła wypowiedź minister Elżbiety Radziszewskiej, pełnomocnika rządu ds. równego statusu prawnego, która oceniła wydanie kartki jako działanie „szkodliwe, rasistowskie i po prostu nieludzkie” oraz zasugerowała, aby w tej sprawie zawiadomić prokuraturę. Sądziłem, że są granice głupoty, których urzędnicy państwowi nie powinni przekraczać. Niewątpliwie jednak wypowiedź pani minister ustanowiła nowe w tej materii, daleko wysunięte, rubieże. W tym kontekście jako rzadki przejaw zdrowego rozsądku należy odnotować wypowiedź znanego socjologa prof. Marka Szczepańskiego, który ocenił sprawę po prostu jako błąd i „wpadkę” redakcji, nie doszukując się przy tym rasistowskich podtekstów.

To nie ulotka
Media, które narobiły tyle szumu wokół tej publikacji, z uporem godnym lepszej sprawy pisały, że „Mały Gość” wydał „ulotkę” z rasistowskim przesłaniem. Sam otrzymałem kilka SMS-ów od znajomych ze słowami świętego oburzenia oraz pytaniem, dlaczego katolicki miesięcznik propaguje rasizm. Następnego dnia na moją skrzynkę mailową zaczęły napływać maile z apelami, aby „zatkać pocztę” rasistowskiej redakcji. Akcja nie miała jednak większego powodzenia, gdyż nasze redakcyjne skrzynki mailowe w gorące dni funkcjonowały sprawnie. Trudno jednak im wszystkim się dziwić, gdyż taki był pierwszy przekaz TVN 24 oraz portali internetowych. Gotowało się tam od zjadliwych wobec nas komentarzy. Niestety, redaktorzy, którzy na ten temat zabierali głos, nie sprawdzili dokładnie, o czym piszą i mówią. Trzeba więc w końcu wyjaśnić, że ów nieszczęsny rysunek nie był żadną okolicznościową ulotką. Tym bardziej nie był to nasz komentarz do wyników wyborów w USA, co także sugerowali bardziej dociekliwi recenzenci.

Materiały duszpasterskie „Małego Gościa” składają się z 43 obrazków. Zostały one przygotowane w sierpniu br. jako pomoc dla księży na Msze św. z udziałem dzieci. Na każdym obrazku jest komentarz do niedzielnej Ewangelii i żartobliwy obrazek z równie żartobliwym komentarzem, charakterystycznym dla poetyki „Małego Gościa”. Na jednym z obrazków na przykład narysowany tam chłopak zwraca się do Pana Boga z prośbą o spełnienie swych życzeń, mówiąc: „Nie wymagam od Ciebie Boże wszystkiego, ale chyba nie chcesz być gorszy od złotej rybki”. Jednym z fundamentów popularności „Małego Gościa” jest to, że jako jedyne katolickie pismo dla dzieci i młodzieży potrafi lekko pisać o sprawach poważnych. Prawda, że nie zawsze żarty redaktorów wszystkim się podobały. Najczęściej zresztą dorosłym. Dzieci jakoś nigdy nie miały kłopotu z odróżnieniem tego, co jest na serio, od tego, co należy odczytywać w kategoriach żartu. Taki sam charakter ma seria obrazków, której jednym z elementów była karteczka z nieszczęsnym Murzynkiem. Wystarczyłoby, aby wypowiadający się o sprawie zechcieli zobaczyć cały materiał, a nikt uczciwy nie plótłby o „rasistowskiej ulotce”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy