Takiej struktury jak Armia Krajowa, tworzącej przy tym zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego, nie było nigdzie w okupowanej Europie ani na świecie.
Do końca w zakamarkach duszy tliła się wątpliwość, czy to możliwe, że ta armia naprawdę istnieje – tak jak to opisywały na Zachodzie polskie władze. „»Hurra, są i czekają na nas« – krzyczeliśmy jeden przez drugiego. A więc Armia Krajowa to nie żadna bujda wymyślona przez emigracyjną propagandę” – cichociemny Jerzy Lerski „Jur” opisywał moment, kiedy wraz z kolegami, jeszcze w samolocie nad okupowanym krajem zobaczyli umówione znaki odbierających ich żołnierzy AK.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.