Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Szczera rozmowa z papieżem

O spotkaniu z papieżem Franciszkiem dotyczącym sytuacji na Ukrainie, szczerej rozmowie o odbieraniu przez Ukraińców słów i gestów Ojca Świętego oraz Stolicy Apostolskiej mówi prof. Myrosław Marynowycz.

Jacek Dziedzina: Był Pan zawiedziony reakcją Watykanu na rosyjską agresję na Ukrainę?

Prof. Myrosław Marynowycz: Do pewnego stopnia tak.

Niedawno miał Pan okazję powiedzieć to osobiście papieżowi.

Tak, 8 czerwca papież przyjął mnie i parę innych osób z Ukrainy. Chcieliśmy powiedzieć Franciszkowi, że niektóre jego słowa i gesty odbierane są przez Ukraińców niejednoznacznie.

Padły słowa: Ojcze Święty, nie rozumiem twojej postawy?

Tak, ja mówiłem bardzo szczerze. To nie była oczywiście żadna konfrontacja. Wiem, że papież z pewnością nie miał złych intencji. Jeżeli czegoś nie rozumiał w tym konflikcie, to nie znaczy, że ma złą wolę. Starałem się raczej pokazać naszą perspektywę.

Reakcja Watykanu, Pańskim zdaniem, sprzyjała bardziej perspektywie rosyjskiej?

Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu. Z pewnością krzyż Abla jest inny niż krzyż Kaina. Jeden niesie krzyż jako ofiara agresji, drugi, jako zabójca, może nieść krzyż pokuty. A ten moment z Drogi Krzyżowej w Koloseum, kiedy Ukrainka i Rosjanka szły pod jednym krzyżem, to było bardzo nietrafione. Ta symbolika była dla nas trudna do przyjęcia.

Krzyż Abla i krzyż Kaina to dwa różne krzyże, ale obrońcy tego scenariusza Drogi Krzyżowej mówili, że przecież ostatecznie, jeśli miałoby dojść do pojednania między Rosjanami i Ukraińcami, to muszą spotkać się pod krzyżem Jezusa, a nie pod swoimi krzyżami.

Ja ten argument rozumiem i uznaję, bo zgadzamy się, że krzyż Jezusa jest jeden. To On stał się ofiarą za nas wszystkich. Ale jednak ten krzyż, który teraz my niesiemy, jest inny u ofiary i inny u zabójcy. I w czasie, gdy trwa wojna, agresor napada na ofiarę, ta symbolika mogła być nieczytelna, mogła sprawiać wrażenie zanegowania różnicy między ofiarą i zabójcą, a to jest przeciwne prawdzie Jezusa. Pamiętam, jak we Włoszech pewna kobieta podeszła do mnie i powiedziała: jesteście braćmi z Rosjanami, przytulcie jeden drugiego, to skończy się wojna i nienawiść. Tak właśnie działają nieczytelne, mylące symbole. My odbieramy to jako zanegowanie różnicy między agresorem a ofiarą. I jest to dla nas bardzo bolesne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny