Gdy Klara Wacik daje śmieszne lekarstwo, można zapomnieć o bólu. A gdy jeszcze można nauczyć się sztuki cyrkowej, zapomina się o wszystkich chorobach.
To już czwarty dzień warsztatów. Przychodzą, albo i przyjeżdżają, dzieciaki z neurologii, nefrologii i ortopedii. Przyjeżdżają na wózkach oczywiście. Bo wózek, rączka przebita wenflonem, codzienna porcja leków i badań to nie przeciwwskazania do dobrej zabawy i nauki. Szczególnie gdy nauka jest poważna: jak zostać cyrkowcem. Najmłodsza adeptka sztuki cyrkowej ma jakieś sześć lat, najstarsi – ponad 16. Wszyscy bawią się tak dobrze, że chociaż na chwilę zapominają o szpitalnej rzeczywistości. A dr Klara Wacik i dr Siemanko rozdają „lekarstwa”, czyli talerze do żonglowania, szczudła albo cymbałki i inne „lecznicze” akcesoria, medykamenty cyrkowe, od których przybywa dziecięcego uśmiechu.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.