Syci umierają z głodu

Kto choć raz doznał w życiu głodu, z większą przezornością będzie podchodził do cieknącego kranu.

ks. Robert Skrzypczak

|

16.07.2017 00:00 GN 28/2017

dodane 16.07.2017 00:00
0

Bez wody suchy step czy pustynia nie dostarczą jedzenia. Ludy wędrują w poszukiwaniu terenów zasobnych w wilgoć. O dostęp do wody wybuchają wojny. Kto choć raz doznał w życiu głodu, z większą przezornością będzie podchodził do cieknącego kranu. Tymczasem prorok Amos przewidywał inny jeszcze rodzaj głodu: „Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą” (Am 8,11-12). Współczesny nomadyzm ma nie tylko postać wędrówek emigrantów do bogatych krajów Zachodu, zasobnych w świadczenia socjalne i opiekę medyczną. Ten nomadyzm ogarnia również tych, którzy z wypchanymi portfelami krążą dziś po gabinetach psychoterapii i centrach astrologii, odwiedzają poradnie zdrowego żywienia, jeżdżą na mityngi z uzdrowicielami, wydają dużą gotówkę na osobistych doradców, zaglądają na strony bioenergoterapii, buddyzmu, gnozy i medytacji transcendentalnej, wreszcie zasilają sekty oferujące szybki efekt w postaci łatwego zbawienia. Wszystko to z głodu sensu oraz braku światła w życiu, jakiejś generalnej opcji ukierunkowującej postępowanie. Praca w nowoczesnych korporacjach, drugi fakultet zdobywany po godzinach, kablówka i Facebook nie wystarczają. Człowiek został stworzony słowem Boga i czuje potrzebę, by Bóg się do niego odezwał. Wielu zmęczonych i zagubionych nomadów czeka na ulewę spadającą z nieba.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Robert Skrzypczak

Zapisane na później

Pobieranie listy