Zapisane na później

Pobieranie listy

Standardy Lisa

Upominanie przez Tomasza Lisa dziennikarzy, że nie zachowują zawodowych standardów, przypomina postawę kłamcy, który uczy prawdomówności.

Bogumił Łoziński

|

19.11.2012 13:39 GOSC.PL

dodane 19.11.2012 13:39
22
Tomasz Lis jest symbolem łamania wszelkich standardów dziennikarskich. Na jego programie „Tomasz Lis na żywo” oraz zawartości kierowanych przez niego tygodników można uczyć studentów, na czym polega stronniczość i manipulacja. Do historii przejdą programy, w których red. Lis nie tylko otwarcie opowiada się za jedną opcją, ale wśród czterech dyskutantów, których zaprasza, trzech reprezentuje jego punkt widzenia. Przykładem skrajnej manipulacji może być materiał filmowy, wyemitowany w jego programie po Marszu Niepodległości, w którym wydarzenie mające wiele aspektów sprowadził do rozrób grupki chuliganów. Newsweek pod jego kierownictwem stał się rodzajem ideologicznego brukowca, w którym przy pomocy pogardy i nieprawdy zwalcza swoich ideologicznych oponentów - obecnie jest nim m.in. Kościół katolicki. Szczytem dziennikarskiej ohydy było zarzucenie ludziom o prawicowych poglądach, że nienawidzą dzieci poczętych na drodze in vitro, podczas gdy, będąc przeciwni tej metodzie, zawsze podkreślali, że dzieci nią poczęte zasługują na szacunek i są obdarzone taką samą godnością, jak dzieci powołane do życia w sposób naturalny. Jego tygodnik podaje też nieprawdziwe informacje, np. jakoby 60 procent księży żyje w związkach z kobietami, a 30 procent jest homoseksualistami (gdyby brać poważnie te dane, to jedynie 10 procent żyłoby w zgodzie z nauczaniem Kościoła). Tego typu przykłady można mnożyć.

Tymczasem człowiek łamiący wszelkie standardy dziennikarskie poucza innych dziennikarzy. Na kierowanym przez siebie portalu zarzuca Pawłowi Lisickiemu, Bronisławowi Wildsteinowi, Piotrowi Zarembie oraz Jackowi i Michałowi Karnowskiemu, że krytykują publicznie poglądy swojego pracodawcy, od którego biorą pieniądze. Przy okazji jego tekst pełen jest chamskich inwektyw, w rodzaju „macie jaja czy wydmuszki”. Otóż właśnie polemika z działaniami i poglądami swojego pracodawcy, który może ich w każdej chwili wyrzucić z pracy, jest przykładem niezależności dziennikarskiej i odwagi. Co do aspektu finansowego, to na sprawę można spojrzeć z drugiej strony: to nie właściciel Uważam Rze utrzymuje dziennikarzy, lecz oni, poprzez czytelników, którzy chcą ich czytać, utrzymują właściciela. To oczywiste, że gdyby wymienieni przez T. Lisa dziennikarze odeszli z tego tygodnika, szybko straciłby czytelników.

Tym razem T. Lis przekroczył granicę przyzwoitości - sam łamiąc podstawowe standardy zawodowe, ośmiela się pouczać innych, że ich nie przestrzegają. W Polsce jest wielu ludzi, którzy wykonują zawód dziennikarza, ale nie wszyscy oni zasługują na to miano.

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego