Bóg z wielką miłością patrzy na odłączoną od stada owcę.
Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Te słowa Jezusa zapisane w Ewangelii wg św. Łukasza przychodzą mi na myśl, kiedy słucham utworu Marii Peszek „Pan nie jest moim pasterzem”. Tekst piosenki, z założenia obrazoburczy, oparty na odwróceniu psalmu do góry nogami, nie budzi we mnie złości ani mnie nie gorszy. „Pan nie jest moim pasterzem/ A niczego mi nie brak/ Nie przynależę i nie wierzę/ I chociaż idę ciemną doliną/ Zła się nie ulęknę i nie klęknę/ Nie klęknę/ Pan nie prowadzi mnie/ Sama prowadzę się/ Jak chcę, gdzie chcę/ Pan nie prowadzi mnie/ Sama prowadzę się własną drogą/ Zawsze obok”.
Pierwszą reakcją, która mnie ogarnia jest… współczucie. I wyobrażam sobie, że Bóg musi z wielką miłością patrzeć na tę odłączoną od stada owcę, która „sama się prowadzi” na manowce. Jest jakiś dziwny smutek w tej buńczucznej deklaracji niezależności. Tak jakby sama autorka przeczuwała, że to droga donikąd.
I wiem, że Pan, choć czasem pozwala na takie odejścia, to idzie krok w krok za zabłąkaną owcą, nawet gdy ona zapuszcza się w najciemniejsze rejony. Dotyczy to każdego z nas. Możemy wyć wewnętrznie z rozpaczy, a jednocześnie twardo obstawać przy swoim „niczego mi nie brak”. Ale w końcu przychodzi taki moment, kiedy czujemy się bezradni, nie umiemy już „sami się prowadzić”. To błogosławiony moment. Najlepszy, by przekonać się, że On zawsze jest tuż obok.
Kierownik działu „Kultura”
Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.
Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego