Słowa Najważniejsze

Niedziela 21 listopada 2021

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

21.11.2021 00:00 GN 46/2021 Otwarte

Syn Człowieczy, a w istocie król

Odwołując się do tych starotestamentowych tekstów, Synem Człowieczym nazywał siebie Pan Jezus. Ze szczególną predylekcją zaznacza to ewangelista św. Jan.

Kim jest Syn Człowieczy i co oznacza ten tytuł? Alice Baum, niemiecka biblistka z Karlsruhe, tak o tym pisze: „Syn Człowieczy znaczy najpierw po prostu »człowiek«, w sensie pojęcia gatunkowego oznaczającego mniej więcej »dziecko człowiecze«. W Starym Testamencie używa się go wtedy, gdy chce się podkreślić dystans istniejący między Bogiem a człowiekiem”.

Skoro Pan Jezus, wcielony Syn Boży, mówił tak o sobie, to chciał pokazać, że w Nim ów dystans się zniwelował. Wcielony Bóg stał się wyjątkowo bliski, a przy tym sfera Bożej nieskończoności zaprasza sferę człowieka do siebie.

Gdy powstawały biblijne teksty Starego czy Nowego Testamentu, wszędzie dominował ustrój monarchiczny. Władcami krajów i imperiów byli królowie, a obok nich cesarze i imperatorzy. Nic dziwnego, że w słuchanym dziś fragmencie Ewangelii pada pytanie do Jezusa, Syna Człowieczego: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”.

Postawiony przed ludzkim sądem Pan Jezus odpowiada na nie Piłatowi, rzymskiemu prokuratorowi: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”.

Pan Jezus do królewskiej godności dodaje rzeczywistość prawdy. A ta wskazuje na panowanie Pana Boga nad dziejami. Bo to On, o czym wieści prorok Daniel, ma „panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie”.

Każdy z nas jest synem człowieczym i jest zaproszony do udziału w Bożym panowaniu nad światem i do bycia członkiem królestwa, gdzie władcą jest Syn Człowieczy – Jezus Chrystus. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

21.11.2021 00:00 GN 46/2021 Otwarte

Niech poleją się łzy

Chrystus jest najpiękniejszy, na Jego wargach rozlewa się wewnętrzne piękno Jego słów. Tkwi w tym jakaś potężna duchowa siła przyciągania, której nie można się oprzeć. Tymczasem prorok Izajasz w innym miejscu przywołuje opis odwrotny: „Nie miał on wdzięku ani też blasku, aby chciano na niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał” (Iz 53,2). Jak to zrozumieć? „Najpiękniejszy z ludzi” staje się odpychający do tego stopnia, że nie sposób na Niego patrzeć. Piłat stawia ubiczowanego Chrystusa przed tłumem, a ludzie wrzeszczą: „Precz, wynocha!”. Święty Augustyn bardzo mocno odczuwał ten paradoks, wyjaśniając, że Boże objawienie zagrało „na dwóch trąbach”. Ten sam Duch zadął w instrumenty, wydając dźwięki całkowicie przeciwstawne. Ojcowie Kościoła nieraz zastanawiali się, czy Jezus był piękny. Siostra Faustyna, gdy zlecała namalowanie wizerunku Jezusa, z którym rozmawiała, za każdym razem płakała, bo to nie był ten uroczy Chrystus, którego ujrzała. Piękno i brzydota – te dwie kategorie mają na nas kontrastujący wpływ, w Chrystusie zaś zostają połączone. W Jego zniekształconej postaci odsłania się piękno do końca prawdziwe. To piękno obejmuje okaleczenie, ból, a nawet mroczną tajemnicę śmierci. Takie piękno ogarnia nas dopiero po przyjęciu Jego bólu.

Platon pisał o pięknie jako ozdrowieńczym wstrząsie, który porywa człowieka i wyprowadza poza samego siebie. Coś go rani, a zarazem uskrzydla i pociąga w górę. Dusza pragnie czegoś więcej niż tylko przyjemności, choć „tego więcej” nie potrafi określić. U Platona cel owej tęsknoty pozostawał niesprecyzowany. Prawosławny teolog Mikołaj Kabasilas pisał: „Ludzie mają w sobie potężną tęsknotę, która przekracza ich naturę, tak iż pragną o wiele więcej, niż przysługuje człowiekowi. Zostają zranieni przez Boskiego Oblubieńca. Ich oczy zostają dotknięte promieniami Jego piękna”. Piękno nas rani, ale dzięki temu budzimy się do naszego największego przeznaczenia. Przez piękno człowiek zostaje dotknięty prawdą. Jest to problem nie tylko teologii, lecz także naszych wysiłków duszpasterskich. Grupy synodalne dyskutujące o Kościele powinny to sobie mocno uświadomić – że mają ludzi prowadzić do spotkania z tym pięknem. Ono odsłania miłość Kogoś, kto nas pokochał do końca. Ten, który jest samym pięknem, pozwolił, aby Go bito w twarz, opluwano, ukoronowano cierniami, przebito włócznią na wylot. W Jego zniekształconym obliczu jaśnieje piękno bycia kochanym. Zobaczyć Chrystusa i rozpłakać się – o tym mówi fragment Apokalipsy. Są ludzie, którzy nad swoim życiem, pełnym grzechów i porażek, nagle wybuchają płaczem i ten płacz ich odmienia, wypłukuje z nich wszelkie toksyny. Są i tacy, którzy raz dotknięci pięknem miłości z krzyża przez resztę życia będą ronić łzy, gdy do tej miłości będą powracać na modlitwie, w kerygmacie, przy spowiedzi czy też przy wspominaniu życiowych faktów. Takich łez wart jest Ten, któremu należy się „chwała i moc na wieki wieków! Amen”. •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

21.11.2021 00:00 GN 46/2021 Otwarte

Piłat czy Chrystus?

J 18, 33b-37

Piłat powiedział do Jezusa: «Czy Ty jesteś Królem żydowskim?»

Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?»
Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś?»
Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd».
Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?»
Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu».

 

1. Dialog z Piłatem ukazuje istotną różnicę między władzą rozumianą w kategoriach ziemskiej dominacji a władzą Boga. Piłat przesłuchuje Jezusa, którego oskarżono, że jest samozwańczym królem dążącym do politycznej władzy. Pada pytanie: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”. Jezus wyjaśnia, że Jego królestwo nie jest królestwem politycznym. Chodzi o władzę duchową, o władanie miłością. Ludzie niesieni entuzjazmem po cudownym rozmnożeniu chleba chcieli Jezusa obwołać królem. Nawet Piotr widział w Nim przywódcę odnowionego Izraela. Ale Pan konsekwentnie wskazywał, że Jego tronem będzie krzyż. Władza oparta na sile, przemocy, dominacji, strachu, a nawet władza z nadania ludu nie interesuje Jezusa. On chce rządzić ludzkimi sercami przez miłość, która daje siebie do końca. Wydaje się ona czymś słabym, kruchym i pozbawionym szans w świecie polityki. Piłat jest wytrącony z równowagi. Przesłuchuje człowieka sprawiającego wrażenie całkowicie bezbronnego i wydanego jego władzy, a jednak czuje, że stoi przed nim Ktoś absolutnie wolny i silniejszy od niego.

2. „Jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” – mówi Jezus do Piłata, wyjaśniając istotę swojego panowania. Chrystus przyszedł na świat, by objawić Boże panowanie nad światem. Przyszedł dać świadectwo prawdzie o Bogu, który jest miłością i chce władać przez miłość. Piłat stoi przed najwyższą Prawdą i największą Miłością. Gdy stajemy przed Jezusem, wszystkie ziemskie tytuły, władze, układy, znajomości tracą znaczenie. Są niczym. W świetle najwyższej prawdy liczy się tylko jedno – miłość. Liczy się prawda mojego serca, czyli to, kim jestem jako człowiek. Bywamy podobni do Piłata, ulegamy często logice tego świata. Osądzamy innych, a nawet Boga, chcemy znaczyć i bronimy swojej władzy. Pociągają nas wpływy, siła, uznanie, pieniądze, medialny rozgłos. Z tą naszą „piłatową” naturą musimy stanąć przed Chrystusem Królem. I zadecydować, kto będzie nami rządzić. Prawda i Miłość Boża czy „bóstwa”, które kuszą karierą w stylu Piłata?

3. Powraca ostatnio pytanie, jaki ma być Kościół. Uznaliśmy zbyt łatwo, że to my sami o tym decydujemy. Piłatowi też się wydawało, że ma władzę nad Jezusem. Władza w Kościele nie pochodzi od ludu, nawet Ludu Bożego. Królestwo Boże nie jest demokracją, ale poddaniem się pod władzę Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Króla wieków. Kościół jest Ciałem Chrystusa. „Żyje on dzięki temu, że Chrystus jest obecny w sercach, z tego miejsca kształtuje dla siebie Kościół, nie zaś na odwrót” (kard. Ratzinger). To Chrystus jest „światłością narodów”, a Kościół ma sens tylko jako zwierciadło, które przekazuje światło światu. 

Ewangelię z komentarzem znajdziesz również na naszym kanale SPOTIFY. Obserwuj, by niczego nie przegapić.