Papież towarzyszył mojemu dorastaniu. Wspomnienie prezydenta Andrzeja Dudy o św. Janie Pawle II (fragment książki „To ja”)

Święty Jan Paweł II. Papież, który – odkąd stałem się świadomie wierzącym człowiekiem – stanowił punkt odniesienia w moim życiu.

Jedno z pierwszych wspomnień z dzieciństwa: mam sześć lat, tata bierze mnie na kolana. – Andrzejku, stała się dzisiaj niesamowita rzecz. Polak został wybrany papieżem, najważniejszym człowiekiem Kościoła na świecie. W ogóle tego nie rozumiałem. Siedzieliśmy na tapczanie w naszym ciasnym pokoiku w hotelu asystenckim na Miasteczku Studenckim AGH w Krakowie. Mieliśmy czarno-biały telewizor, na którym pokazywano sceny z Rzymu.

– Nasz kardynał z Krakowa, Wojtyła! To jest niesamowite!

Tyle byłem w stanie pojąć: że stało się coś nadzwyczajnego, co sprawia, że moi rodzice, ich znajomi, wszyscy dorośli, których wtedy spotykałem, nadzwyczaj się cieszyli.

Przełom

Niespełna rok później Ojciec Święty przyjechał z pielgrzymką do ojczyzny. Rodzice zabierali mnie na trasy papieskich przejazdów po Krakowie. Siadałem tacie na barana, stawaliśmy przy drodze i rzucaliśmy kwiaty. W Krakowie była akurat moja babcia Kunegunda. Na co dzień mieszkała w Starym Sączu, ale wtedy leżała w szpitalu, chora na nowotwór. Cieszyła się, że praktycznie z okna mogła oglądać papieską mszę na Błoniach. Zmarła niespełna rok później. W mszy świętej na Błoniach uczestniczył mój ojciec. Kiedy byłem nieco starszy, lubił wracać do tamtego momentu. – Wiesz, co było najważniejsze? Stanąłem na Błoniach, rozejrzałem się dookoła i uświadomiłem sobie, że miliony myślą i czują tak samo jak ja. To był dla nas prawdziwy przełom.

Papież towarzyszył mojemu dorastaniu. W 1987 roku miałem 15 lat i jako harcerz zgłosiłem się do Białej Służby. Przeszedłem szkolenia z wykonywania czynności ratowniczych i byłem bardzo podekscytowany. Minęło 10 lat. W czerwcu 1997 roku razem z Agatą i naszą dwulatką w wózku poszliśmy pod okno krakowskiej kurii na Franciszkańską. Dwa lata później wyruszyliśmy wspólnie na Błonia, ale Ojciec Święty ze względu na chorobę nie mógł odprawić tam mszy. Pamiętam, że drżeliśmy o jego zdrowie. Rok 2002 – ostatnia pielgrzymka. Krótka. Wstrząsający widok gasnącego papieża. Potężny duch uwięziony w kruchym, drżącym ciele. Staliśmy na Błoniach, śpiewaliśmy „Barkę”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Duda