Anna Bukalska

Dnia 15. września bieżącego roku po czteromiesięcznej chorobie nowotworowej zmarła w wieku 70 lat bliska i droga nam, rodzinie i przyjaciołom, Anna Bukalska, mieszkanka osiedla Prędocinek w Radomiu.

Anna Bukalska   ś.p. Anna Bukalska


Codzienność życia naznaczona wiarą

Swoje życie duchowe od lat ponad trzydziestu realizowała w społeczności miejscowej parafii pw. św. Brata Alberta, z którą czuła głęboką identyfikację. W każdą niedzielę i inne święta, niezależnie od okoliczności, uczestniczyła gorliwie w liturgii Mszy Świętej, czyniąc to nie tyle z poczucia obowiązku, co z potrzeby serca oddanego Bogu. Swoim przykładem pociągała także innych. Dlatego też aktywne uczestnictwo we Mszy oznaczało dla niej zawsze przystępowanie do Komunii Świętej.

Życie jej już od dzieciństwa było związane z Bogiem i kształtowane przez wiarę w Chrystusa. W miarę upływu lat pogłębiała swoją duchowość i poszerzała wiedzę religijną poprzez uczestnictwo w różnych formach nabożeństw i lekturę literatury i prasy chrześcijańskiej. Od bardzo wielu lat była stałą czytelniczką „Gościa Niedzielnego”, którego przeczytane egzemplarze przekazywała do lektury swoim znajomym.

Już w latach osiemdziesiątych zaczęła łączyć swoją modlitwę z codziennym czytaniem Pisma Świętego. Nie tylko poszerzała w ten sposób swoją wiedzę biblijną, ale przede wszystkim w Biblii szukała słowa Bożego kierowanego do niej, które dzięki sile czerpanej z niedzielnej Eucharystii i codziennej regularnej modlitwy starała się realizować w konkretnych sytuacjach życiowych.

Słowo Boże, czytane w kościele w niedzielnej liturgii, i pogłębiane indywidualną lekturą w domu, wnikało w jej umysł i serce i przemieniało ją. Była osobą skromną, uczciwą i w swojej dobroci otwartą na innych. Życie jej tak się ułożyło, że nie zawarła małżeństwa i nie założyła rodziny. Może również dlatego mogła więcej uwagi poświęcić osobom z rodziny, szerszemu gronu znajomych, ale też ludziom bliżej nieznanym przez różne formy pomocy, gdy zachodziła taka potrzeba. Zatrzymywała się też zawsze przy ludziach proszących na ulicy o jakiś datek, by im udzielić choćby kilkuzłotowego wsparcia. Na szczególne podkreślenie zasługuje jej wieloletnie zaangażowanie w program adopcyjny dzieci afrykańskich. Dzięki jej regularnym wpłatom pieniężnym konkretna dziewczynka w jednym z krajów afrykańskich mogła uczęszczać do szkoły i mieć też zapewnione wyżywienie. Ania poprzez swoje wsparcie edukacji poszczególnych dzieci wraz z innymi darczyńcami wnosiła swój wkład w przemianę i rozwój Afryki.

Starała się zawsze dojrzeć w każdym człowieku jego dobrą stronę. Nie lubiła, gdy przy niej wypowiadało się krytycznie o jakiejś osobie, nawet gdy były ku temu podstawy. Swoją dobrocią otaczała też zwierzęta. Dokarmiała stale ptaki na balkonie i przed blokiem, w którym mieszkała.

Jako miłośniczka przyrody, wędrówek górskich, pragnąca odkrywać nowe krajobrazy, z pasją uczestniczyła w wycieczkach po różnych regionach Polski, ale czasami też wyjeżdżała za granicę. Marzyła o zwiedzaniu krainy malowniczych fiordów Norwegii i o pielgrzymce do Ziemi Świętej.

Zdobyła wykształcenie w średniej szkole ekonomicznej, przez długie lata pracowała zawodowo w bankowości. Pracę traktowała jako służbę ludziom, do klientów banku odnosiła się z uprzejmością i służyła im życzliwą pomocą. Różnym, trudnym często wyzwaniom zawodowym udawało się jej sprostać z sukcesem.

Po przejściu na emeryturę przed kilkunastu laty mogła w spokojniejszym i wolniejszym, ale nadal aktywnym rytmie, realizować swoje życie i rozwijać zainteresowania. Mimo wykształcenia ekonomicznego miała umysł humanistki. Pasjonowała się stałą lekturą literatury polskiej i obcej. Zaskakiwała często wtrącanymi w rozmowę powiedzeniami zaczerpniętymi z literatury czy też umiejętnością recytacji z pamięci długich fragmentów poezji. Znała też mnóstwo piosenek polskich, zwłaszcza z lat 60 i 70-tych. Jako wielbicielka muzyki poważnej z uwagą oglądała i słuchała m.in. transmisji koncertów Filharmoników Wiedeńskich w święto Nowego Roku. Chętnie też wybierała się na koncerty muzyczne, przedstawienia teatralne, zwiedzała muzea i galerie sztuki, podziwiała architekturę kościołów i innych budowli historycznych.

Ania pasjonowała się w szczególny sposób nauką języków obcych. Z nauki szkolnej wyniosła znajomość języka rosyjskiego i francuskiego. Samodzielnie i na kursach nauczyła się dobrze języka angielskiego, wykazywała się wysokim stopniem komunikatywności  w posługiwaniu się nim. Starała się stale poszerzać znajomość wyuczonych języków. Jako esperantystka uczestniczyła od czasu do czasu w imprezach kulturalnych organizowanych przez miłośników języka międzynarodowego.

Ostatnie dwa i pół miesiąca przeleżała w szpitalach. Diagnoza lekarska nie dawała jej praktyczne szans na pokonanie choroby. Ania znosiła swoje cierpienia w cichości i z cierpliwością, nie mówiła o śmierci. W miarę upływu czasu coraz częściej wyrażała pragnienie powrotu do domu, by poczuć się lepiej w swoich czterech ścianach, by posłuchać śpiewu ptaków za oknem, spotkać się z sąsiadami.

Stało się jednak inaczej. Odeszła nieoczekiwanie, jakby Bóg chciał skrócić jej cierpienia. Jej ciało spoczęło na cmentarzu w rodzimej parafii Odechów, w której się kiedyś wychowywała i gdzie spędzała zawsze święta z mieszkającą tam rodziną. Duchem wróciła do Boga. Dobro, którym za życia nas obdarzała, trwa wciąż w nas i będzie nadal nas kształtowało i uzdalniało do dalszego uczestnictwa w Bożym dziele przemiany świata.

Rodzina i przyjaciele
 

 

« 1 »